Janusz, trzy lata po śmierci, nadal figuruje w stopce jako redaktor naczelny. Czuję wyraźnie jego opiekę nad pismem, jakby prawdziwa redakcja była tam, u góry – mówi Małgorzata Kotarba, wydawca magazynu muzycznego „RUaH”.
W niewielkiej siedzibie krakow- skiego wydawnictwa „paganini”, gdzie oprócz redakcji magazynu mieści się hurtownia płyt, kaset i książek chrześcijańskich, na ścianie można podziwiać niezwykłe trofeum. Jest to multiplatynowa płyta, przyznana parę lat temu dystrybutorowi albumu Arki Noego „A gu gu” Januszowi Kotarbie. To w dużej mierze dzięki jego pasji, którą umiał zarazić innych, muzyka młodych chrześcijan wyszła w naszym kraju z getta i coraz śmielej zagląda do mediów, także tych świeckich. A co najważniejsze, nie jest to już jarmarczna tandeta, „sacro-polo”, ale – w wielu przypadkach – twórczość na najwyższym poziomie artystycznym.
Katalog Bożej muzyki
Wszystko zaczęło się w drugiej połowie lat 90., kiedy to zaczęło być w Polsce głośno o fali nawróceń, które dokonały się w środowisku muzyków rockowych. To niezwykłe zjawisko, które trudno wytłumaczyć inaczej niż działaniem Ducha Świętego, znalazło odzwierciedlenie w różnych projektach muzycznych. Największą popularnością cieszyła się wówczas grupa 2 Tm 2,3, w której skład weszli m.in. Tomek Budzyński z Armii, Darek Malejonek z zespołu Houk oraz Robert Friedrich „Litza” z Acid Drinkers. Pierwsza płyta tej formacji, zatytułowana „Przyjdź”, łączyła najcięższe odmiany rocka z ewangelicznym przesłaniem.
Jak grzyby po deszczu zaczęły jednak wyrastać inne zespoły. Janusz Kotarba, promotor muzyki chrześcijan, pracujący wówczas w wydawnictwie „M”, i dominikanin o. Andrzej Bujnowski stwierdzili, że dobrze byłoby stworzyć coś w rodzaju katalogu tego zjawiska. Miałyby się w nim znaleźć informacje o wszystkich chrześcijańskich festiwalach w Polsce, wykaz zespołów śpiewających na chwałę Pana Boga, sklepów oferujących wydawnictwa muzyki chrześcijańskiej itp. W 1997 roku ukazał się numer „zerowy” wydawnictwa, jeszcze pod szyldem „Magazyn Muzyczny”. Coraz jaśniejsze stawało się, że przedsięwzięcie, które wkrótce uzyskało nazwę „RUaH” (starotestamentowe określenie Ducha Świętego), musi mieć szerszy zakres.
Dziś „RUaH” obecny jest w empikach, w wielu kioskach, można go kupić także w Internecie. Na ponad 70 kolorowych stronach zawiera recenzje, wywiady, świadectwa, relacje z koncertów, nuty. Począwszy od drugiego numeru, dołączane są też płyty CD z piosenkami i teledyskami.
Megaarka
Osiem pierwszych numerów „RUaH” ukazało się nakładem wydawnictwa „M”. Kiedy wydawnictwo zrezygnowało z dalszego inwestowania w pismo, redaktorzy stanęli przed trudną decyzją. Czy wydawać magazyn własnym sumptem? Janusz Kotarba miał co prawda firmę menedżerską „paganini”, ale nie było pewne, czy udźwignie ona ciężar przedsięwzięcia.
Zdecydowali się jednak na ten szalony krok i… Pan Bóg im pobłogosławił. Wkrótce twórcy telewizyjnego programu „Ziarno” zwrócili się do Janusza z prośbą o wskazanie kogoś, kto mógłby napisać piosenki dla dzieci. Wybór padł na Litzę. Piosenka „Tato” (Nie boję się, gdy ciemno jest) okazała się strzałem w dziesiątkę, a na punkcie następnego utworu – „Święty, święty uśmiechnięty” słuchacze wręcz oszaleli. Zachęceni tym sukcesem muzycy stworzyli płytę. – „Litza” mówił, że trzeba wytłoczyć tysiąc egzemplarzy Arki Noego. Janusz twierdził, że piętnaście tysięcy. Ostatecznie sprzedało się sześćset tysięcy – śmieje się Małgorzata Kotarba.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski