Można powiedzieć, że ksiądz Jan był człowiekiem sukcesu. Do niedawna. Realizował swoją duszpasterską posługę, pomagając narkomanom. Teraz dowiedział się, że jest nosicielem wirusa HIV.
Sensacji nie będzie. Ksiądzani nie złamał celibatu, ani nie ćpał. Wiadomość o chorobie całkowicie go zaskakuje i zmienia jego życie. Ksiądz musi samotnie przejść hiobową próbę. Opuszcza parafię i zaszywa się w starym klasztorze. Czy izolacją i fizyczną pracą zagłuszy targające nim pretensje do Boga, zwątpienie w sens wiary, czy pokona własną słabość?
Telefony do Warty
„Telefony zostaną wrzucone do Warty” – ostrzega siedzący w skupieniu przed monitorem Andrzej Seweryn, zdenerwowany rozlegającym się tu i ówdzie brzęczeniem komórek kręcących się na planie dziennikarzy. Ale poza tym zachowuje całkowity spokój. Tym razem znakomity aktor staje po drugiej stronie kamery, debiutując w roli reżysera. Sceny kręcone dzisiaj znajdą się w środkowej części filmu „Kto nigdy nie żył”.
Za chwilę w obszernym ogrodzie pocysterskiego klasztoru ojców salezjanów w Lądzie nad Wartą rozlegnie się pierwszy klaps filmu realizowanego według scenariusza Macieja Strzembosza. Występujący w roli głównej Michał Żebrowski, w sutannie i z łopatą w ręku, kopie dół. Zgodnie ze wskazówkami reżysera, w tej scenie aktor ma oddać radość, jaką odczuwa Jan z pracy fizycznej, która przynosi mu chwilę ulgi. Pierwszego klapsa wykonuje osobiście reżyser. Cisza na planie, kamera rusza. Po udanym ujęciu reżyser otrzymuje bukiet kwiatów.
„Miłość ma niezwykłą siłę, może nawrócić, może wszystko. Mówię o miłości w sensie Pawłowym – mówi reżyser pytany o przesłanie filmu. – Każda istota ludzka jest potrzebna Bogu niezależnie od płci, wyznania czy koloru skóry. Żyjemy nie tylko dla siebie, ale i dla innych”.
Nie zdołujemy widza
„Ksiądz Jan jest człowiekiem silnym i zdecydowanym. W dobrym tego słowa znaczeniu człowiekiem sukcesu, dobrym księdzem, ojcem duchowym młodzieży, którą się opiekuje. Wydaje mi się, że kapłan, powołanie duszpasterskie – to jest jakiś wielki dar, spotkanie z takim człowiekiem jest wielką radością. Postaramy się, by widz wyszedł z kina niezdołowany” – opowiada o granej przez siebie postaci Michał Żebrowski. Aktor zagra dzisiaj jeszcze w trzech scenach. Jedną w plenerze, a dwie kolejne w klasztornych wnętrzach. Sceny klasztorne, które zobaczymy na ekranie, realizowane są również we wnętrzach i wirydarzu odrestaurowanego, pobenedyktyńskiego klasztoru w Mogilnie.
„Nie dokonaliśmy wielu ingerencji w klasztorne wnętrza. Najwięcej scen rozgrywa się wokół zabudowań, a nasza działalność kształtowała się na pograniczu sztuki ogrodniczej i scenograficznej” – powiedział Janusz Sosnowski, scenograf filmu. Za kilka dni ekipa filmowa przeniesie się do Warszawy i Torunia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz