W rzeczywistości medialnej, gdzie królują hałas i komercja, niełatwo zaistnieć poezji stawiającej czytelnikowi wysokie wymagania. Na szczęście nazwisko Tomasza Różyckiego jest znane już nie tylko w środowiskowej niszy za sprawą poematu „Dwanaście stacji”.
O tym, że mamy do czynienia z wyjątkowo utalentowanym autorem, świadczy także wydany przez Wydawnictwo Lampa i Iskra Boża zbiór „Wiersze”. Zawiera on cztery dotychczas wydane tomy poetyckie Różyckiego: „Vaterland” (1997), „Anima” (1999), „Chata umaita” (2001), „Świat i antyświat” (2003).
Tomasz Różycki jest autorem pochodzącym z Opola. Nie pozostaje to bez wpływu na kierunek jego poszukiwań – poeta chce oswoić przestrzeń pojałtańskiej Polski. Czym ta przestrzeń jest? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw zdefiniować, czym są dla nas Kresy Wschodnie. Uczynił to Jarosław Marek Rymkiewicz w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” – ziemie te „należały kiedyś do Polski, były ucywilizowane – po prostu w ten czy inny sposób zdobyte – i rządzone przez Polaków. Z tej to racji pozostają nadal, czy tego chcemy, czy nie, czy o tym wiemy, czy nie, domeną ducha polskiego, miejscem jego przebywania”. Granice naszej duchowej ojczyzny nie pokrywają się więc z granicami naszego państwa. Co więcej, w obrębie jego granic znajdują się obszary, gdzie duch polski jest słabiej obecny – na Ziemiach Odzyskanych. Aby te tereny stały się naszą rzeczywistą ojczyzną, musi wyrosnąć z niej język, poezja czerpiąca z tutejszych pokładów wyobraźni i kultury. Taka jest poezja Tomasza Różyckiego. Pomieszanie realności z nierealnością, snu i jawy, konkretu i abstrakcji oddaje świadomość człowieka „stąd”. Krzyżują się tu przeszłość i teraźniejszość.
Autor z Opola usiłuje scalić to, co niestałe i ulotne. Dlatego tak dużo w tych wierszach materialności, błądzenia po opolskich ulicach i peryferiach, zapatrzenia w ziemię. Nie jest to jednak bierne rejestrowanie szczegółów – chodzi Różyckiemu o coś więcej niż tylko przywołanie widzialnego świata, zza tego świata bowiem zawsze prześwituje coś więcej, co trudno uchwycić i nazwać: „Ach, mówię wam, tyle znaków, tyle cudów/ w każdej chwili: mgła rano, mgła wieczorem/ i całe miasto w jednej kałuży.(...)” (Koniec Wieków).
Opolski poeta czerpie obficie z całej europejskiej tradycji, penetruje także te obszary polszczyzny, gdzie zakorzeniły się słowa pochodzenia wschodniego. Wartość poezji Różyckiego wyrasta nie tylko z tego, że widać w niej ślady uważnej lektury Mickiewicza, Leśmiana, Miłosza, ale przede wszystkim z faktu, że w tych wierszach coraz bardziej dochodzi do głosu on sam.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Artur Nowaczewski