Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: poezja i dobroć…i więcej nic... C. K. Norwid
Rozpacz jest bez wątpienia największą pokusą naszych czasów. Jak się z nią zmagać? Jak budować nadzieję? Ewangelia podpowiada, że głęboko pojęte i praktycznie realizowane współczucie („współ-od-czuwanie”) jest lekiem. Mówiąc językiem Dobrej Nowiny: „abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem” (J 15,12 – podkr. JSz) – to chrystologiczny korzeń nadziei niesionej przez współczucie. Treść pojęcia „współczucie” zakłada duchową wspólnotę, zawiera pierwiastki życzliwości, empatii i łagodności, a także niezbywalny fundament prawdy. Bo bez tej ostatniej „współczuć” znaczyłoby „oszukiwać”, a nie „być dla”.
Bóg Jezusa Chrystusa jest Bogiem aktywnego współczucia. Dlatego Jego dzieci są zdolne do współczucia i miłości z pasją… Bóg jako miłosierny Samarytanin: widzący poranionych, głęboko wzruszony, pochylony nad ranami ludzkości. Oto obraz Boga, w którym spotykają się współczesna wrażliwość religijna, najgłębsze pragnienie człowieka i naszego poranionego świata, a także sama istota Dobrej Nowiny. Bezgraniczna Wszechmoc w bezgranicznym współczuciu. Ale Wszechmoc – pamiętajmy – mierzona niepojętą i nieprzystawalną do ludzkich oczekiwań miarą Boską, wyrażoną najpełniej w poniżeniu Wcielenia, w słabości Krzyża. Kościół jako służebnica tego obrazu i tej sprawy, Kościół zaangażowany bez reszty we współodczuwanie, z intelektualną pasją, z duchowym entuzjazmem. Oto pragnienie, nie tylko moje…
To jest ów punkt czuły, gorący, newralgiczny – sprawdzian wiarygodności naszego przylgnięcia do Ukrzyżowanego.
Nie wolno bowiem zapominać, że Bóg jest miłosiernym Samarytaninem do końca, do samej puenty przypowieści. Przywraca zdrowie „na wpół umarłych” na swój własny, Boski i niepojęty dla nas sposób (opatruje rany, nie szczędzi oliwy i wina, podwozi do gospody, pielęgnuje). Ale z równie Boskich i niepojętych przyczyn usuwa się potem w cień; Bóg pokorny i Bóg budzący zachwyt. Bóg włączający gospodarza – kimkolwiek jest: rodzicem, Kościołem, bliźnim, teologią – w swoje największe dzieło: odbudowy nadziei zbawienia. „Idź, i ty czyń podobnie”, powiada (Łk 10,30–37). Stąd mój wiersz:
Mówią, że cię wszechmoc uwiodła, że Ci się nie udała starość i dzieci z wodogłowiem. Mówią, że się z Tobą rozeszliśmy już dawno, że hipoteza Twojego istnienia jest tanią pociechą.Mówią,żeś się poślizgnął w kałuży naszej niewinnej krwi.To ból mówi, nie oni, mówisz.Pragnę. Nie wiedzą, co mówią.Pragnę, by ich nie bolało.Nie jestem niezwyciężony,jestem jedynie wierny, mówisz.Nie zejdę z krzyża, milczysz. Zostanę po ich stronie, byle mi nie zginęli.Co zrobię, gdyby mi zginęli?Ty miej o nich staranie, mówisz. Oddam tobie, gdy będę wracał, mówisz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.