To nie Kościół katolicki ma problem z celibatem, lecz współczesny świat. Celibat bowiem podchodzi do ludzkiej płciowości z perspektywy duchowej, podczas gdy świat traktuje tę sferę jako popęd, który trzeba zaspokoić.
W połowie marca media na całym świecie obiegła sensacyjna wiadomość, że Stolica Apostolska pracuje nad tajnym projektem mającym doprowadzić do zniesienia w Kościele katolickim celibatu. Tego „newsa” podał lewicowy włoski dziennik „La Repubblica”. Niestety, w tekście nie było żadnych dowodów, które dawałyby tej informacji choćby pozór wiarygodności. A twierdzenie, że zniesienie celibatu ma nastąpić za 50 lat, dla każdego choć trochę znającego realia Kościoła oznaczało, że cała sprawa to dziennikarski wymysł. Trafił on jednak na podatny grunt, bowiem, według dziennika, powodem zniesienia celibatu ma być spadek powołań i afery pedofilskie, które są obecnie ujawniane w Europie Zachodniej.
Tezy te zostały zaraz poparte przez dyżurnego krytyka Watykanu, szwajcarskiego teologa ks. Hansa Künga, któremu Stolica Apostolska już dawno odebrała prawo do nauczania w imieniu Kościoła. Wiążąc celibat z pedofilią, Küng stwierdził: „Rzymska reguła celibatu stoi w sprzeczności z Ewangelią i pradawną tradycją katolicką. Musi zostać zniesiona”. A świeckie media nie mają wątpliwości, że Kościół bez zniesienia celibatu nie przetrwa: „rewolucja obyczajowa albo wymarcie kleru i zanik wiary na Zachodzie” – rysuje dramatyczną, ale zupełnie fałszywą alternatywę polski „Newsweek” z 28 marca.
Wszystkie te tezy są zupełnie chybione. Gdyby celibat był powodem kryzysu i braku powołań, Kościół katolicki powinien dawno upaść. Tymczasem jego kondycja jest lepsza niż wszystkich pozostałych wspólnot chrześcijańskich razem wziętych. A przecież wspólnoty protestanckie zniosły celibat, a w Kościele prawosławnym obowiązuje księży diecezjalnych, o ile nie ożenią się do momentu przyjęcia święceń diakonatu. Zniesienie celibatu ma się więc nijak do wzrostu powołań. Także teza o celibacie jako przyczynie pedofilii nie ma żadnego empirycznego potwierdzenia. Wprost przeciwnie. Prof. Philips Jenkins z Uniwersytetu Pensylwanii przez 20 lat prowadził badania nad pedofilią wśród duchownych i stwierdził, że nie ma naukowych podstaw do stawiania tezy, że pedofilia w większym stopniu dotyczy księży katolickich niż duchownych innych wyznań i religii, czy osób żyjących w celibacie niż żonatych.
Skąd więc te nieuzasadnione twierdzenia o celibacie jako przyczynie kryzysu Kościoła? Dla środowisk lewicowo-liberalnych celibat jest czymś wyjątkowo niewygodnym, bowiem zaprzecza ich podstawowemu paradygmatowi rewolucji seksualnej końca lat 60. XX wieku, że ludzką seksualność można sprowadzić do fizjologicznego popędu. – Łączenie celibatu i spadku powołań ma znamiona ideologiczne i wynika często z niechęci, czy wręcz wrogości wobec religii. Panseksualizm zachodniej cywilizacji ocenia celibat wyłącznie w perspektywie seksualnej, stąd wnioski idą po tej linii – analizuje dla „Gościa” o. Józef Augustyn, jezuita, pedagog, autor książki „Celibat. Aspekty pedagogiczne i duchowe”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński