Jezus umiera naprawdę

Jezus pracuje w banku, Matka Boża jest nauczycielką, Judasz inżynierem, a Herod elektrykiem. – Jesteśmy normalnymi ludźmi – mówią aktorzy największego w świecie widowiska pasyjnego.

W sobotę przed Niedzielą Palmową na terenie poznańskiej Cytadeli po raz 11. odbędzie się misterium Męki Pańskiej. 300 aktorów ponad godzinę odgrywać będzie sceny pokazujące ostatnie dni ziemskiego życia Chrystusa. Plenerowe przedstawienie ogląda co roku 100 tys. ludzi. – To największe widowisko pasyjne na świecie – chwali się Artur Piotrowski, twórca i reżyser misterium. Robi je od początku ze znajomymi z Duszpasterstwa Akademickiego „Don Bosco” przy kościele salezjanów. Gdy rozpoczynali, byli studentami albo świeżo upieczonymi absolwentami. Dziś mają rodziny, a w widowisku grają ich dzieci.

Jezus nie został księdzem
Ziemowit Howadek miał 33 lata – tyle samo co umierający na krzyżu Jezus – gdy pierwszy raz wcielił się w tę postać. Na zastanowienie się, czy przyjąć rolę, miał jeden dzień. Czemu reżyser jemu powierzył postać Jezusa? – Bo wiedział, że Go dobrze znam. Byłem w seminarium – zwierza się Ziemowit.
Nosił już nawet sutannę, ale przełożeni nie dopuścili go do święceń. Pozwolono mu dokończyć studia teologiczne. – Widać, Opatrzność chciała inaczej... – mówi o powodach tego, że nie został księdzem.
Po teologii poszedł na świeckie studia. Skończył informatykę i pracuje w banku. W pracy wszyscy wiedzą, że jest Jezusem w misterium. Koledzy czasem żartują, że przyjdą i go naprawdę ukrzyżują. Koleżanki są bardziej czułe. Pytają, czy nie jest mu zimno, gdy wisi długo na krzyżu? Ziemowit o tym, że czasem marznie, nawet nie myśli. W czasie odgrywania misterium ma ważniejsze rzeczy na głowie. – Chcę, żeby przez moją grę ludzie jak najwięcej dowiedzieli się o Chrystusie – mówi. Dlatego stara się grać jak najlepiej. Twierdzi, że osoba Jezusa jest mu bliska nie tylko w czasie odgrywania misterium. – Staram się żyć przez cały rok tak, jak każe Chrystus – Ziemowit mówi powoli, jakby chciał zaznaczyć każde słowo.

Echo Piłata
Zaczyna się od wjazdu Chrystusa do Jerozolimy. Tłum wymachuje radośnie palmami, słychać okrzyki „Hosanna!”. Potem Jezus naucza w świątyni, a Sanhedryn debatuje, jak się Go pozbyć. Przy Ostatniej Wieczerzy apostołowie dzielą się między sobą chlebem i podchodzą z pszennymi bochenkami do widzów. Dalej pojmanie Jezusa, proces i droga krzyżowa – gdy umęczony dźwiga na ramionach ciężką belkę wśród złorzeczeń tłumu. Na koniec sugestywna scena zmartwychwstania. – Bez zmartwychwstania męka i śmierć Jezusa nie miałyby sensu – tłumaczy reżyser. – Dlatego takie zakończenie. Przed misterium na terenie Cytadeli powstaje monumentalna scenografia: brama Jerozolimy, pałac Piłata, świątynia jerozolimska, stół do Ostatniej Wieczerzy, pal do biczowania Chrystusa, Golgota. I specjalny podest, na którym Jezus długo niesie krzyż.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Stanisław Zasada, korespondent Gościa z Wielkopolski