Z abp. Raphaelem Cheenath z archidiecezji Cuttack-Bhubaneswar, gdzie w sierpniu 2008 r. doszło do pogromów chrześcijan, rozmawia Tomasz Gołąb.
Tomasz Gołąb: Boi się Ksiądz Arcybiskup o swoje życie? Podobno hinduscy ekstremiści wyznaczyli 250 dolarów za głowę każdego księdza lub pastora.
Abp Raphael Cheenath: – Nie znam takiego „cennika”, ale wiem, że gdy maoiści zamordowali Swami Lexmanananda Saraswati, przywódcę Światowego Komitetu Hindusów, fundamentaliści wykorzystali to jako pretekst, by rozpocząć szatański plan eliminowania chrześcijan z Indii. Zapowiedzieli morderstwa. Grozili, że zabiją także mnie.
Ilu wrogów w Indiach ma Jezus?
– Wolałbym mówić raczej o przeciwnikach chrześcijan niż wrogach Jezusa. Jesteśmy atakowani przez fundamentalistów hinduskich, którzy chcą ziścić marzenie o państwie jednolitym wyznaniowo. To mała grupa ludzi, ale wpływowa. Według ideologii Hindutwa, mniejszości religijne powinny z Indii zniknąć. Od dwóch dekad podsycają nienawiść wobec chrześcijan, ale i muzułmanów, choć do tej pory naród hinduski, w którym 82 proc. wyznaje hinduizm, był tolerancyjny. Wolność wyznania gwarantuje wszystkim konstytucja. Ale wpływy ekstremistów sięgają środowisk politycznych i w 5 stanach już wprowadzono ustawy utrudniające głoszenie Ewangelii.
Ekstremiści oskarżają chrześcijan o nawracanie Hindusów na siłę…
– To jeden z fałszywych pretekstów. Bo pomimo 2000-letniej historii chrześcijaństwa na subkontynencie indyjskim, wyznawców Jezusa jest tu tylko 2,3 proc., a katolików 1,8 proc. Ważniejszy jest inny powód: Kościół działa wśród najbiedniejszych i pozbawionych praw. Chodzi o wykluczonych, pozakastowców, niedotykalnych. Kościół staje się ich „wyzwolicielem”, bo daje im wykształcenie, perspektywę społecznego awansu, ale przede wszystkim – niosąc Dobrą Nowinę – przywraca im ludzką godność. Ta grupa to dziś około 250 mln osób.
To dlatego w ciągu dwóch ostatnich lat w Indiach zabito blisko 100 chrześcijan, a 50 tys. musiało opuścić swoje domy?
– W ciągu ostatnich miesięcy napadnięto 12 księży. Trzem z nich cudem udało się uniknąć śmierci w ogniu i uciec. Dwóch innych zostało porwanych i ciężko pobitych. Brutalnie zabito 75 osób, 20 innych uznano za zaginione. Hinduska dziewczyna pracująca w chrześcijańskim sierocińcu stała się ofiarą gwałtu zbiorowego, po czym została żywcem spalona w miejscowości Sambalpur. Fundamentaliści gwałcili, ucinali ręce i głowy, torturowali… Połowa z 40–50 tys. ludzi w obawie o swoje życie i wiarę musiała szukać schronienia w obozach dla uchodźców, inni schronili się w lasach i miasteczkach bądź uciekli ze stanu Orisa do Andhra Pradesh, Kerala, Tamil Nadu, Gujarat, Madhya Pradesh. Ekstremiści hinduscy niszczyli kaplice i kościoły, palili Biblie, księgi liturgiczne, profanowali posągi, wykrzykując: „Jai Shree Ram”, „Jai Bhajrang Bali” – „Zabić chrześcijan”, „Wykurzyć ich”. Spalili 6 tys. domów, 7 schronisk, 16 klasztorów i plebanii. Ofiarą ich nienawiści padły także 2 ośrodki zdrowia, a nawet samochody i karetki pogotowia używane przez misjonarzy. Zniszczono też 126 chrześcijańskich sklepów, które dzięki programom edukacyjnym Kościoła założyli pozakastowcy. Atak, którego ofiarami padli chrześcijanie w 2007 i 2008 roku, był więc bezprecedensowy i szatański w swym rozmachu.
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści
Tomasz Gołąb