Czy katecheza w przedszkolu ma być ważnym elementem wychowania, czy raczej zajęciem hobbystycznym, takim jak rytmika czy kółko plastyczne?
W tym roku w niektórych śląskich przedszkolach pojawił się problem. Ich dyrektorzy zaczęli traktować katechezę jak zajęcia poboczne, – takie jak rytmika, nauka angielskiego czy kółko teatralne – a nie jako integralny element wychowania przedszkolnego. Nieporozumienie wzięło się stąd, że religia jest wprawdzie ujęta w ramowych programach zajęć przedszkolnych, ale nie ma jej w nowej, ogólnej podstawie programowej wychowania przedszkolnego. Podstawa ta została wydana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w końcu ubiegłego roku i zaczęła obowiązywać od września. Dlaczego ministerialna podstawa nie dotyczy nauki religii? Bo określanie, czego dzieci mają się uczyć na katechezie, nie leży w kompetencjach państwa. To sprawa wewnętrzna Kościoła. I Konferencja Episkopatu Polski uregulowała ją, wydając w 2001 r. podstawę programową katechezy Kościoła katolickiego w Polsce.
Wszyscy naraz na religię?
Brak wzmianki o katechezie w ministerialnej podstawie programowej zasugerował niektórym dyrektorom przedszkoli, że katecheza powinna się znaleźć poza głównym tokiem nauczania. Praktycznie chodziło o to, by umieszczać zajęcia z religii albo przed godzinami przeznaczonymi na realizację ogólnej podstawy programowej, albo po nich. Gdyby przyjąć ten punkt widzenia, religia byłaby traktowana jak hobby, a nie element wychowania dziecka. Oznaczałoby to także problemy praktyczne. Polegałyby one na tym, że we wszystkich przedszkolach katecheza musiałaby odbywać się niemal jednocześnie: albo tuż przed godz. 8.00 albo tuż po godz. 13.00. Wszyscy dyrektorzy przedszkoli szukaliby jednocześnie katechetek na te, a nie inne godziny. I mogliby nie znaleźć, zwłaszcza że zajęcia w przedszkolach są dla katechetek zwykle zajęciami dodatkowymi. Dzieje się tak dlatego, że program katechezy przedszkolnej przewiduje zbyt mało godzin, by zatrudniać katechetę na pełny etat. Jest jeszcze jeden problem: maluchy nie są w stanie uczyć się w dużych blokach czasowych, potrzebują odpoczynku, a po południu są zmęczone i trudno im się skupić. Dlatego potrzebna jest elastyczność w układaniu planu zajęć. – Tak naprawdę chodzi o to, żeby dyrektor przedszkola wszystko mądrze poukładał – mówi doświadczona katechetka przedszkolna Anna van der Coghen.
Kurator wyjaśnia
Reagując na wątpliwości dyrektorów i pismo arcybiskupa górnośląskiego Damiana Zimonia w tej samej sprawie, Kuratorium Oświaty w Katowicach wydało pisemną informację. Przedstawia ona krótko obowiązujący stan prawny. Przypomina podstawową zasadę, zgodnie z którą katecheza może być prowadzona w przedszkolu na życzenie rodziców. Wicekurator Dariusz Wilczak wyjaśnia też, że nauka religii może się odbywać przed i po, ale także pomiędzy godzinami przeznaczonymi na kształcenie ogólne. Ważne tylko, by nie cierpiał na tym czas przeznaczony na pozostałe zajęcia. – To stanowisko całkowicie satysfakcjonuje stronę kościelną – podkreśla dyrektor Wydziału Katechetycznego katowickiej Kurii Metropolitalnej ks. Marceli Cogiel. Mimo to, do kierowanego przez niego wydziału – i to już po wydaniu wspomnianego pisma – napłynęły informacje o problemach z organizacją katechezy w kilkunastu śląskich przedszkolach. Przeprowadzona przez nas pobieżna dziennikarska sonda nie wskazuje, by te problemy występowały w innych regionach i diecezjach. Nie są więc one ani powszechne, ani szczególnie poważne. Jeśli więc piszemy o nich, to dlatego, że niektórzy specjaliści, obserwujący katechezę w Polsce od roku 1990, czyli od jej powrotu do publicznych szkół i przedszkoli, zauważają zaskakujące zjawisko. Otóż organizacja katechezy w przedszkolach nastręczała w ciągu tych prawie 20 lat więcej kłopotów niż organizacja katechezy w szkołach.
Taki mały może świętym być
Z pozoru błaha sprawa katechezy dla przedszkolaków jest ważna dlatego, że w tym właśnie okresie życia człowiek jest niezwykle chłonny. Niewykorzystanie tej naturalnej otwartości maluchów byłoby błędem w wychowaniu religijnym. Zresztą nie tylko religijnym. Jeden z doświadczonych wychowawców zauważył kiedyś, pół żartem, pół serio, że dziecko wychowuje się do szóstego roku życia. Bo potem to już niewiele można zmienić…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Dudała