Raport o religijności Polaków komentuje prof. Krzysztof Koseła, socjolog religii z UW
Bogumił Łoziński: W ciągu 20 lat od odzyskania wolności liczba Polaków deklarujących wiarę w Boga jest na takim samym, bardzo wysokim poziomie. Czy te dane są zaskakujące?
Prof. Krzysztof Koseła: – Zaskakują pozytywnie. Pozwalają też negatywnie weryfikować różne sensacyjne, pochopne twierdzenia, że religia w Polsce znika, czy że jesteśmy coraz mniej wierzący. One pokazują, że nasza religijność utrzymuje się na stałym poziomie, choć w różnych grupach zmiany zachodzą. Trzeba podkreślić, że badania CBOS-u mają bardzo dużą wartość. One są absolutnie wiarygodne, ponieważ prowadzone były kilka razy w roku przez 20 lat na próbach ogólnopolskich, po czym zebrane w jednym opracowaniu.
Jesteśmy odporni na laicyzację?
– Widać, że tak, ponieważ nasze społeczeństwo jest na stabilnym poziomie i nie ma powodów, aby religia się wycofywała. Podobnie jest w USA, gdzie pomiary religijności w społeczeństwie są obecnie na poziomie lat 30. ub. wieku. Dlaczego Polska i USA mają wysoką religijność? Cechą wspólną obu krajów jest to, że w żadnym z nich państwo nie narzuciło obywatelom religii siłą. Tymczasem na przykład kraje europejskie, w których wiara zanika, od pokoju westfalskiego, kończącego wojny religijne w XVII w., stosowały zasadę: czyja władza, tego religia. To oznaczało narzucanie poddanym wyznania przez władcę. W Polsce religia nie była sprawą państwową, przez co mogła mieć głębszy wymiar.
Twierdzenia, że po odzyskaniu wolności w 1989 r. szybko odejdziemy od wiary, okazały się chybione?
– Zachodni socjologowie religii oczekiwali, że nasza religijność szybko spadnie, ponieważ w okresie socjalizmu miała być sztucznie podgrzewana przez nasze uczucia narodowe. Prognozowali, że szybko stopnieje do poziomu Francji czy NRD. Dane CBOS-u pokazują, że nasza religijność nie jest związana z nacjonalizmem Polaków. Nasza wiara nie potrzebuje podpórek, jest bardziej trwałą cechą niż uczucia narodowe.
Ale w pewnych grupach zachodzą negatywne zjawiska. Na przykład młodzi ludzie, choć deklarują się jako wierzący, coraz rzadziej praktykują i deklarują odchodzenie od nauczania Kościoła. Może jednak mamy do czynienia z początkami laicyzacji?
– Na podstawie tych danych można jedynie powiedzieć, że religijność tych ludzi w mniejszym stopniu jest związana z praktykami kościelnymi i sprawami związanymi z szóstym przykazaniem. Na przykład słabiej stosują się do obowiązku uczestniczenia w niedzielnej Mszy św. To może być przejaw laicyzacji, ale nie ma co do tego pewności. Przewidywania w naukach społecznych, szczególnie w kwestii religii, są bardzo zawodne, ponieważ mamy tu do czynienia z wolną wolą ludzi.
Śmierć Jana Pawła II była tylko emocjonalnym przeżyciem?
– Badania pokazują, że tak. To wydarzenie na krótko ożywiło naszą religijność, a teraz wszystkie wskaźniki wróciły do poprzedniego stanu.
Co na podstawie tych badań można prognozować o polskiej religijności?
– Widać, że nie poddajemy się laicyzacji. Nawet jeśli obecnie młodzi ludzie rzadziej uczęszczają do kościoła, to jest tendencja w ludzkiej egzystencji, że religijność rośnie wraz z wiekiem. Dlatego nie jest powiedziane, że ci młodzi ludzie nie wrócą do praktyk w starszym wieku. Według mnie, najbardziej prawdopodobne będzie trwanie w wierze tak jak dotychczas. Jeśli przez 20 lat modernizacji, przy różnych przeobrażeniach, konfliktach, trudnościach, religijność pozostała na takim samym poziomie, to prawdopodobnie nadal tak będzie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński