Od 6 do 8 września Kraków będzie stolicą wielkich religii świata. Chrześcijanie, żydzi, muzułmanie, hinduiści i inni będą uczestniczyć w Międzynarodowym Kongresie dla Pokoju „Ludzie i religie”. Rozmowa Jacka Dziedziny z ks. prof dr hab. Grzegorzem Rysiem
To kolejne spotkanie w duchu Asyżu, które zapoczątkował w 1986 roku Jan Paweł II. Wtedy w mieście św. Franciszka doszło do pierwszego w historii spotkania przedstawicieli największych religii świata. Celem była modlitwa o pokój. Dla wielu chrześcijan było to trudne do przyjęcia – pojawiały się obawy, że w ten sposób Papież relatywizuje depozyt wiary i stawia na równi wszystkie religie świata. Tymczasem nie była to wspólna i jednoczesna modlitwa wszystkich uczestników; każdy modlił się w osobnych pomieszczeniach.
Podobnie będzie i tym razem. Wspólny będzie tylko apel o pokój, jaki duchowi przywódcy wystosują do świata. Spotkanie w Krakowie odbywa się z inicjatywy kard. Stanisława Dziwisza, a głównym organizatorem jest Wspólnota św. Idziego z Rzymu. Okazją jest 70. rocznica wybuchu II wojny światowej. Podczas gdy politycy będą właściwie lub fałszywie interpretować historię, w Krakowie wierząca ludzkość będzie prosić Boga o pokój i pojednanie. O istotę dialogu międzyreligijnego spytaliśmy ks. prof. Grzegorza Rysia.
Jacek Dziedzina: „Nie przenoście nam Asyżu do Krakowa” – mówią przeciwnicy wspólnego spotkania chrześcijan i wyznawców innych religii. Czemu właściwie ma służyć to wydarzenie?
Ks. Grzegorz Ryś: – Asyż to św. Franciszek. Żył on w czasie, kiedy krucjaty zdążyły się już skompromitować: w 1204 r. krzyżowcy dokonali rzezi chrześcijan w Konstantynopolu. Ci, którzy chcieli walczyć z poganami, łatwo znaleźli usprawiedliwienie, by mordować swych braci w wierze. W takim kontekście Franciszek wybrał się do Ziemi Świętej, by rozmawiać z władcami świata muzułmańskiego. Podjął z nimi dialog w sytuacji, kiedy wszyscy inni chcieli się z nimi bić. Nie sprawiło to, rzecz jasna, masowych konwersji, ale wzbudziło taki szacunek, że franciszkanie mogli się tam zadomowić i wziąć w opiekę miejsca święte. Tak więc w sytuacji, kiedy religia została użyta jako usprawiedliwienie walki zbrojnej, Franciszek wybrał dialog. I uczynił to w sposób na tyle uczciwy, by druga strona też podjęła rozmowę. To jest duch Asyżu.
Rozmowa to jedna rzecz, a zaproszenie do modlitwy w tym samym mieście to inna sprawa. Choć i tak wspólna modlitwa nie wchodzi w grę, więc projekt jest jakby niewykonalny.
– Wspólna jest intencja. W Krakowie będzie tak samo jak w Asyżu, tzn. wyznawcy różnych religii modlą się osobno, natomiast schodzą się na dyskusje i końcowy wspólny apel o pokój. Ludzie wierzący odkrywają, że mogą coś razem zrobić. Nie możemy razem się modlić, ale możemy razem coś zdziałać. Coś ważnego dla człowieka!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina