O wzruszeniach, cudach i ostatnich chwilach Jana Pawła II z abp. Mieczysławem Mokrzyckim rozmawia Marcin Jakimowicz
Marcin Jakimowicz: Żył Ksiądz Arcybiskup przez lata w cieniu Jana Pawła II. Łatwo żyje się w cieniu?
Abp Mieczysław Mokrzycki: – Nie tylko łatwo, ale i w miarę wygodnie. Człowiek może spokojnie wykonywać swe zajęcia, „robić swoje”, i nie jest narażony na stanie w świetle reflektorów, publiczne wystąpienia. Pamiętam, że gdy zostałem drugim sekretarzem papieskim, na początku byłem niezmiernie stremowany. Kiedyś wszedłem do Jana Pawła II i niechcący przekręciłem nazwisko jakiegoś francuskiego hierarchy. Papież zatrząsł się ze śmiechu. Poprawił mnie, ale „chodził” przez kilka minut. Nigdy nie widziałem go tak rozbawionego. Jedna z sióstr powiedziała: To dobrze. To znakomicie relaksuje, odpręża Jana Pawła II…
To mógł Ksiądz Arcybiskup co chwilkę przekręcać zagraniczne nazwiska…
– Tak (śmiech)… Tamta historia wiele mnie nauczyła. Ojciec Święty nie stwarzał dystansu. Ludzie wchodzili do niego spięci, stremowani, a wychodzili uśmiechnięci. Każdemu życzę takiego szefa.
Czy zauważył Ksiądz Arcybiskup, by Jan Paweł II płakał? Często uczestniczył w niezwykle wzruszających spotkaniach. Na przykład gdy górale śpiewali mu: Nie odjeżdżaj jeszcze od nas…
– Nie przypominam sobie takich chwil. Ojciec Święty miał niezwykle silny charakter, mocną psychikę. Widziałem go jednak często bardzo wzruszonego. Zwłaszcza wtedy, gdy śpiewaliśmy pieśni patriotyczne. Wtedy ze wzruszenia drżał mu głos…
A co śpiewaliście?
– Po kolei ze śpiewnika: „Przybyli ułani”, „Wojenko, wojenko”, „Zachodźże słoneczko”…
Co Ksiądz czuł, widząc Jana Pawła II, który leżał krzyżem na ziemi?
– Osobiście tego nie widziałem. Nie było potrzeby, bym jako drugi sekretarz wchodził do jego pokoju. Znam to jednak z opowiadań kardynała Dziwisza czy siostry Tobiany. Jan Paweł II jeszcze przed pójściem do kaplicy na rozmyślania leżał na posadzce i odmawiał cały Różaniec. To dla mnie wyraz jego ogromnej pokory i zawierzenia…
Książka „Najbardziej lubił wtorki” pełna jest opisów drobnych, niepozornych gestów. Papież całuje figurę Maryi, przed snem czyni znak krzyża nad światem…
– Jan Paweł II był mistykiem, ale swą pobożność wyrażał w sposób bardzo prosty, naturalny. To nie były teatralne gesty. Uczyliśmy się od niego takiej postawy. Pamiętam, że przechodząc obok figury Maryi, całował ją.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz