Nawracał najdziksze plemiona Europy. Długo cudem uchodził z życiem. 9 marca minie tysiąc lat od męczeństwa wielkiego przyjaciela Polaków, św. Brunona z Kwerfurtu.
Bruno, jeden z najwybitniejszych umysłów Europy, był krewnym samego niemieckiego cesarza. Przemierzał kontynent w prostym białym habicie. I choć był Niemcem, wbrew więzom krwi solidaryzował się z Polakami. Wygarnął w liście swojemu krewnemu, niemieckiemu królowi (późniejszemu cesarzowi) Henrykowi II, za to, że wspólnie z pogańskim plemieniem Luciców zaatakował Polaków. Odważył się w nim napisać o śmiertelnym wrogu Henryka II, polskim Bolesławie Chrobrym: „do tego księcia odnoszę się z uczuciem wierności i serdecznej przyjaźni (...). Kocham go jak duszę moją i więcej niż życie moje”.
Do dzikich plemion
Urodził się około 974 roku na zamku Kwerfurt w Saksonii. Był kapelanem cesarza Ottona III. Wstąpił jednak do pustelni św. Romualda, założyciela kamedułów. – Żył bardzo ubogo, ascetycznie. Myślał, że pustelnia to będzie to. A jednak czegoś mu tam brakowało – mówi prof. Grzegorz Białuński z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. – Chciał wyjść do ludzi i ich nawracać. Uznał, że to jest jego najważniejsze powołanie – dodaje. W 997 roku po chrześcijańskiej Europie rozeszła się wieść o męczeńskiej śmierci słowiańskiego biskupa Wojciecha. Zabili go Prusowie, kiedy poszedł ich nawracać. Cesarz Otton, zapewne w porozumieniu z zaprzyjaźnionym polskim księciem Bolesławem Chrobrym, postanowił wysłać kolejnych misjonarzy nad Bałtyk. Mieli założyć klasztor w Polsce, a potem nawracać pogańskich Słowian połabskich. Bruno zapalił się do tego pomysłu. Zwłaszcza że ich włoska pustelnia leżała nad bagnistymi rozlewiskami rzeki Pad, w bardzo malarycznym klimacie, z powodu którego bracia wciąż chorowali. „Już nie zwlekaj, ruszaj w drogę! Lepiej będzie, jeśli głosząc Chrystusa, umrzesz w kraju pogan aniżeli pewnego dnia bezowocnie tutaj, w tym niezdrowym bagnie” – powtarzał Bruno sobie i przyjaciołom. Z dwoma innymi braćmi zaczęli uczyć się „słowiańskiego języka”.
Wkrótce Benedykt i Jan ruszyli przodem, a Bruno miał do nich dołączyć później, po święceniach biskupich. Niestety, w wieku 21 lat zmarł Otton III, a wtedy sprawy się skomplikowały. Wybuchła wojna Niemców z Polakami. Nowy cesarz Henryk II zabronił Brunonowi wyjazdu. Uratowało to świętemu życie. Benedykt i Jan razem z nowymi polskimi braćmi zostali bowiem zamordowani w swojej polskiej pustelni przez rabusiów. Bruno opisał wkrótce ich historię w „Żywocie Pięciu Braci Męczenników”. Napisał też dwa żywoty świętego Wojciecha. Ponieważ nie mógł jechać do Polski, ewangelizował plemiona nazywane „Czarnymi Węgrami”. Z Węgier ruszył na Ruś, skąd chciał iść ku Morzu Czarnemu, do plemienia Pieczyngów. – Odwagi mu nie brakowało. W Europie wtedy uważano, że Pieczyngowie są najbardziej dzikim plemieniem, jakie istnieje – mówi prof. Białuński.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak