Szesnastym patriarchą Moskwy i Wszechrusi został Cyryl (Gundiajew), wybrany w pierwszym głosowaniu. Poparło go 508 spośród 702 delegatów uczestniczących w Soborze Lokalnym w Moskwie.
Cyryl został przywódcą blisko 100 mln wiernych, zamieszkujących ogromne terytorium, rozciągające się między Bałtykiem a Oceanem Spokojnym. Jak się wydaje, obradujący w monumentalnej świątyni Chrystusa Zbawiciela w Moskwie delegaci różnych struktur Patriarchatu Moskiewskiego nie mieli żadnej, liczącej się alternatywy dla tej kandydatury. Na czele rosyjskiego prawosławia stanął duchowny z wielkim doświadczeniem, ze znakomitymi kontaktami wśród różnych wyznań, dobrze sobie radzący z mediami i posiadający zaufanie Kremla, o czym dobitnie świadczyła obecność prezydenta Miedwiediewa i premiera Putina na uroczystym ingresie patriarchy w Moskwie.
Homo sovieticus
Jak wszyscy członkowie najważniejszej elity rządzącej dzisiaj Moskwą, Władimir Gundiajew urodził się w 1946 r. Leningradzie, w rodzinie prawosławnego duchownego. Otrzymał staranne wykształcenie w prawosławnych uczelniach rosyjskich, a także studiował za granicą, m.in. w Rzymie. Jako mnich przyjął imię Cyryl. W latach 70. był osobistym sekretarzem metropolity Nikodema (Rotowa), jednej z najbardziej tajemniczych i fascynujących postaci w świecie rosyjskiego prawosławia XX wieku. Przez wielu prawosławnych Nikodem uznawany był za zdrajcę, utrzymującego m.in. tajne kontakty z unitami. Zmarł we wrześniu 1978 r., w czasie audiencji u Jana Pawła I. Po latach okazało się, że był także ważnym agentem wywiadu KGB. U boku Nikodema Cyryl zaczął wielką międzynarodową karierę.
W latach 70. był m.in. stałym przedstawicielem Moskiewskiego Patriarchatu przy Światowej Radzie Kościołów w Genewie. Przez krótki czas był także rektorem Akademii Duchownej w Leningradzie. Głównie jednak zajmował się sprawami międzynarodowymi i ekumenicznymi, m.in. od początku brał udział w pracach komisji katolicko-prawosławnej. Od 1989 roku kierował Wydziałem Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu, jednocześnie będąc metropolitą smoleńskim i kaliningradzkim. Nie ulega wątpliwości, że Związek Sowiecki w pełni kontrolował zagraniczną aktywność prawosławnych hierarchów. Zezwalano na wyjazd tylko tym, do których miano całkowite zaufanie. W tym kontekście nie powinny budzić zdziwienia informacje, że uczestnicząc w międzynarodowym dialogu ekumenicznym, archimandryta Cyryl był prowadzony przez KGB jako agent „Michajłow”. Realizował sowieckie wytyczne w czasie spotkań z przedstawicielami innych wyznań, m.in. przekonywał chrześcijan na Zachodzie, że Związek Sowiecki jest krajem wolności religijnej, a dysydenci, którzy protestują przeciwko represjom antykościelnym, są marionetkami imperialistów. Wypominano mu także, że w latach 90. czerpał korzyści z ulg podatkowych, jakie otrzymała Cerkiew.
Nadzieje katolików
Społeczność katolicka w Rosji przyjęła wybór Cyryla z nadzieją, że ułatwi to dialog międzywyznaniowy w tym kraju oraz umożliwi rozmowy między patriarchatem a Stolicą Apostolską. Ciepły komentarz po elekcji Cyryla wygłosił także kard. Walter Kasper, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, który również uczestniczył w ingresie nowego patriarchy. Od lat dobrze zna Cyryla, często gościł go w Watykanie oraz bywał w klasztorze Daniłowskim w Moskwie, gdzie znajduje się siedziba patriarchatu. Rzeczywiście Cyryl wielokrotnie wypowiadał się o potrzebie dialogu z katolikami, podkreślał wspólne cele w obliczu zagrożeń, jakie niesie rozwój liberalnej, antychrześcijańskiej cywilizacji, a także budował sieć własnych dobrych relacji z wieloma wpływowymi biskupami i kardynałami Kościoła katolickiego. Bywał za to zresztą atakowany także w Rosji, gdzie przylepiano mu nawet łatkę kryptokatolika, co jednak w żaden sposób nie odpowiadało rzeczywistości. Faktem jest jednak, że Cyryl, w odróżnieniu od Aleksieja II, nigdy w sposób tak kategoryczny, a czasem nawet wrogi nie wypowiadał się przeciwko obecności Kościoła katolickiego na terytorium Rosji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski