W dzisiejszym „Gościu” znajdziecie kartkę z wypominkami. Nie wyrzucajcie jej, ale wypełnijcie. Kiedyś ktoś wam za to podziękuje. Ale o tym dowiecie się dopiero po śmierci.
Lepiej 100 lat cierpieć na ziemi niż jeden dzień w czyśćcu – mawia wielu. Święty Augustyn modlił się nawet: „Panie, w tym życiu mnie oczyszczaj i spraw, aby już nie było potrzeba ognia oczyszczającego”. Czyściec nie jest złośliwą karą. „To wyrażone naszym językiem spotkanie z kochającym Bogiem kogoś, kto również kocha Boga, ale jeszcze nie całym sobą – opowiada o. Jacek Salij. – Dusze spotkają się w czyśćcu z Bogiem, nieporównywalnie głębiej niż na ziemi najwięksi mistycy”. Czyściec jest stanem rozdarcia, chwilowym, ale bolesnym rozdzieleniem dwojga zakochanych osób. Dusze „są w nim szczęśliwe tak niewyobrażalnie, że tylko zbawieni w niebie są od nich szczęśliwsi, a zarazem tak niewyobrażalnie nieszczęśliwe, że tylko potępieni w piekle są od nich bardziej nieszczęśliwi” – pisała mistyczka Katarzyna z Genui.
Umarli nie są umarli
Dlaczego katolicy wierzą w istnienie czyśćca, skoro nie znajdziemy tego słowa w żadnej księdze biblijnej? „Wsłuchując się w słowa Jezusa o możliwości odpuszczenia grzechów również w przyszłym życiu, Kościół wierzy, że ostatecznego oczyszczenia można dopełnić nawet po śmierci – wyjaśnia o. Salij. – Już po śmierci Mojżesza Izraelici opłakiwali go przez trzydzieści dni. Taką modlitwę praktykowali też apostołowie, a pierwsi chrześcijanie ofiarowali ich Bogu w czasie Eucharystii. Biblijny Juda Machabeusz prosił lud, by złożył ofiarę, i wzywał go do modlitwy za zmarłych. Lud błagał Pana „by zmarli zostali uwolnieni od grzechu”. Na naszych cmentarzach widać zadbane nagrobki, kwiaty, znicze. Czy to jest bez znaczenia? Nie. Ale to – parafrazując słowa Jezusa – dbanie o zewnętrzną stronę misy. – „Zostawcie umarłym grzebanie umarłych”, przypomina Jezus. Nie ma co siedzieć na cmentarzu. Tam jest tylko kupka rozsypujących się atomów. Życie jest gdzie indziej – opowiada z błyskiem w oku ks. Grzegorz Strzelczyk, teolog z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego. – Umarli nie są umarli. To trzeba sobie głośno mówić: oni żyją. Obcowanie świętych jest rzeczywistością.
Czy zamówienie Mszy św. pomoże duszom, które nie osiągnęły jeszcze chwały nieba, stanąć przed samym Bożym tronem? Kościół wierzy, że tak. To konkretne doświadczenie wielu świętych. Bernard z Clairvaux, Dominik, Faustyna, Proboszcz z Ars czy ojciec Pio doświadczyli sytuacji, w których dusze czyśćcowe zstępowały na ziemię, by prosić ich o modlitwę. Do tradycji polskiej weszły wypominki, zwane też „zalewkami”. Na cmentarzach w uroczystość Wszystkich Świętych przedstawiciele parafii zbierają kartki, na których wypisujemy nazwiska bliskich zmarłych. Przez oktawę, a nawet cały miesiąc, odprawiane są za nich Msze św. Za odwiedzenie cmentarza od 1 do 8 listopada i jednoczesną modlitwę za zmarłych uzyskujemy odpust zupełny. – Nie wiem, co napiszą kiedyś na moim grobie. Wolałbym jednak, żeby to była prośba o modlitwę – opowiada ks. Tomasz Horak, proboszcz z Nowego Świętowa, nasz felietonista. – Dlaczego? Ze swej wiary w wieczne trwanie życia nie muszę się tłumaczyć. To przecież oczywiste. Jestem chrześcijaninem. Moje obawy są zgoła inne. To przecież JA tam pójdę. Ja, z całym inwentarzem i dobytkiem lat przeżytych na tym świecie. Pójdę, by stanąć oko w oko z Dobrem, tak przecież można nazwać Boga. A we mnie nie samo dobro. Zła też wiele. I obojętności wiele (a obojętność nie jest dobrem). Słabości wiele, przewrotności...
Pomóż zmarłym
Pomóż swoim zmarłym. Siódmy rozdział Apokalipsy mówi o tym, że w pierwszym szeregu nieba stoją ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, są zranieni, rozdarci, ale płuczą swe szaty we krwi Baranka. Myślę, że zmarłych bardzo ucieszy, gdy zamówimy za nich Mszę św., w czasie której wino zamieni się w krew. W ożywczy prysznic, w którym wypłuczą swe szaty. Staną się one weselnym strojem i dadzą im przepustkę na wielką ucztę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz