Nie mogą kupować jedzenia, a nigdy nie czuli się głodni. Jeszcze niedawno dla narkotyków zrobiliby wszystko, dziś odmawiają 3 Różańce dziennie. Co ich zmieniło?
Po czym poznać narkomana? Po oczach. Ma rozszerzone źrenice. I choć niektórzy kombinowali, jak mogli, by udowodnić wszystkim wokół, że są czyści, prawda wychodziła zawsze na jaw. Żyli w nieustannym napięciu. Będzie towar? Czy starczy na jutro? A jeśli wpadnę? Jak długo to jeszcze potrwa? Po czym poznać chłopaków z Cenacolo? Po błysku w oku. Byłem już kilka razy w domach wspólnot i zawsze to przykuwało moją uwagę. Może dlatego, że nieczęsto spotykam szczęśliwych ludzi? Chłopakom ze wspólnot śmieją się oczy. Ich zapierające dech w piersiach świadectwa wciąż mnie zawstydzają. Gdzie podziała się moja wiara?
Ani grosza na żarcie
Jedną z podstawowych zasad wspólnoty jest to, że nie można kupować jedzenia. Można jeść tylko to, co przyniosą w darze inni, co „spadnie z nieba”, będzie darem Opatrzności. – Czy byliście kiedyś głodni? – pytam chłopaków w Krzyżowicach koło Żor. – Nie! – wybuchają śmiechem. Założycielka wspólnot, włoska mniszka Elwira, wiedziała, jak ich podejść. Żyli ostro, więc muszą do-świadczyć chrześcijaństwa w całej jego radykalności. Zaufać do końca. Bez żadnej taryfy ulgowej. – Nic dziwnego, że Elwira nazwała naszą wspólnotę Cenacolo – Wieczernik. My tu żyjemy jak pierwsi apostołowie – opowiada Sebastian z Lubuskiego. – Prosimy i otrzymujemy.
Gdy bardzo nam czegoś brakuje, to urządzamy dodatkową nowennę – dodaje Adrian spod Ełku. – Wstajemy wtedy przez 8 dni o 2 w nocy i odmawiamy tajemnice światła. A potem do łóżek. Za trzy godziny pobudka. Dobra metoda? Chłopcy z Krzyżowic otrzymali w ten sposób wszystko. Dom, krowy, samochód. Mieszkańcy wsi polubili ich. Choć na początku bywało różnie. Na drodze dojazdowej do domu lądowały „przypadkiem” żelazne klamry naszpikowane gwoździami. Wchodziły w opony jak w masło. – Słuchajcie, jak ten ktoś musi was kochać – śmiała się siostra Elwira – skoro tyle serca i pracy wkłada w przygotowanie takich pułapek! To już przeszłość. Dziś między zielonymi polami Krzyżowic raźno maszeruje zwarta grupka chłopaków. Głośno odmawiają po włosku Różaniec. Nikogo nie dziwi już ta ekipa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz