Uważają, że przyszły komfortowe czasy, bo dzieci mogą się uczyć tak, jak chcieliby ich rodzice. Dlatego założyły w Katowicach katolicką podstawówkę. Zainspirował ich „Gość” cyklem „Szkoła z duszą”.
O powstaniu szkoły zdecydowały w styczniu tego roku, a pierwsza klasa ruszy 1 września. Tempo załatwiania formalności było ekspresowe. – To działanie Opatrzności, że ci, a nie inni ludzie stanęli na naszej drodze – mówią Barbara Wołowska i Ewa Kwiatek-Kołcoń. Abp katowicki Damian Zimoń, kiedy usłyszał, jak wszystko im się układa, zażartował: „W życiu nie ma przypadków. Przypadki są w gramatyce”.
Wojtusiowi się uda
Tak właściwie od dzieciństwa dzieli je kościół pw. Świętej Rodziny w katowickim Brynowie. Śmieją się, że dzieli, bo Basia mieszka po jego jednej, a Ewa po drugiej stronie. Ale tak naprawdę łączy, bo do niego chodziły na spotkania oazowe i Odnowy w Duchu Świętym. Rosły razem z nim. Kiedy były w podstawówce, skąd się znają, zaczęto wznosić tę świątynię. – Na początku moi rodzice, Jan i Helena, udostępnili jeden z pokoi na zakrystię – wspomina Basia. – Jeszcze zanim zbudowano kościół, wzniesiono taki budynek-bazę, duży na 880 metrów kwadratowych, w którym były salki katechetyczne i kaplica – pamięta Ewa.
W tym budynku teraz powstanie szkoła podstawowa, a w przyszłości i gimnazjum. Ta ich przyjaźń przetrwała. Dziś spotykają się całymi rodzinami. Basia ma dwoje dzieci: 6-letniego Marka i 3-letnią Alicję. Synek chodzi do przedszkola sióstr de Notre Dame, a córeczka już się do tego szykuje. – Panująca tam atmosfera chrześcijańskiej wspólnoty działa nie tylko na dzieci, ale i na nas, rodziców – opowiada Basia. – Zaczęłam się zastanawiać, co zrobić, żeby podobnie było w podstawówce, do której pójdzie Marek.
Barbara Wołowska, absolwentka filologii rosyjskiej, pracuje w eksporcie. Często jeździ na Wschód, nieraz aż na Syberię. To tam przekonała się, jak ludziom trudno żyć, jaki w kraju mamy komfort – dużo wiernych w kościołach, szkoły katolickie. Ewa jest z wykształcenia lekarzem chorób wewnętrznych, obecnie na urlopie wychowawczym, bo przed rokiem urodziła Wojtusia. Starszy, 10-letni Adaś chodzi do III klasy szkoły społecznej. Już nie będzie się uczyć w ich podstawówce, ale mama ma nadzieję, że uda się to Wojtusiowi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych