Fundusz Kościelny jest ostatnim reliktem komunistycznego modelu relacji Kościół – państwo. Pora z tym skończyć, wziąć należne odszkodowanie i stanąć na własnych nogach. To nie Kościół odpowiada za to, że państwo nie potrafiło zagospodarować majątków, które kiedyś mu zabrało.
W poprzednim numerze „Gościa” przedstawiłem najważniejsze założenie antykościelnej polityki władz PRL, polegającej na zabraniu kościelnej własności, tzw. dóbr martwej ręki, oraz próbie stworzenia państwowego systemu finansowego wspomagania, a w istocie uzależnienia Kościoła od państwa. Nacjonalizacja mienia kościelnego miała miejsce na podstawie ustawy z marca 1950 r., a także innych dekretów i rozporządzeń. W zamian państwo stworzyło specjalny Fundusz Kościelny, z którego miały być płacone m.in. ubezpieczenia dla duchowieństwa. Tak się jednak nie stało. W komunistycznym bałaganie roztrwoniony został cały przejęty od Kościoła majątek, a Fundusz Kościelny, istniejący dzięki budżetowym dotacjom, wspierał głównie działania środowiska „księży patriotów”, sprzyjających komunistycznej władzy.
W nowych warunkach
Ten stan zmienił się w maju 1989 r. Wtedy uchwalone zostały: długo negocjowana ustawa o stosunku państwa do Kościoła katolickiego i ustawa o ubezpieczeniu społecznym duchownych, która po raz pierwszy w PRL stwarzała możliwość ubezpieczeń osób duchownych w zakresie emerytalno-rentowym i zdrowotnym. Oba te akty prawne stanowiły radykalny przełom w całej polityce wyznaniowej komunistycznego państwa i zapowiadały rychłe zmiany także w innych dziedzinach. Fundusz Kościelny miał wreszcie pełnić rolę, do jakiej został powołany, czyli wypłacać ubezpieczenia dla osób duchownych wszystkich wyznań oraz wspomagać dzieła charytatywne i remonty świątyń. Kościelne osoby prawne, a więc parafie, diecezje, zakony, którym dobra martwej ręki zabrano, z pogwałceniem nawet stalinowskiego ustawodawstwa, mogły do końca 1992 r. składać wnioski o zwrot mienia. Nie można było odzyskać nieruchomości, tylko gdy dobra martwej ręki zostały wcześniej sprzedane lub przekazane rolnikom indywidualnym. Decyzję o zwrocie mienia podejmowała Komisja Majątkowa, powstała na mocy ustawy z maja 1989 r. Z tej możliwości skorzystało ok. 3 tys. podmiotów kościelnych, a więc diecezje, parafie, prowincje zakonne i zgromadzenia. Odzyskały część mienia, zabranego z pogwałceniem ustawy z marca 1950 r. Na rozstrzygnięcie czeka jeszcze ok. 200 wniosków.
Fundusz Kościelny nadal jednak nie posiada osobowości prawnej. Jest usytuowany w strukturze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Na jego działanie i funkcjonowanie nie ma wpływu żaden z Kościołów, korzystających z jego wątpliwych dobrodziejstw. Fundusz nie ma także własnego majątku. Dysponuje środkami, które co roku są umieszczane w budżecie państwa. Fundusz obecnie dofinansowuje 80 proc. składki emerytalno-rentowej i wypadkowej duchownych, którzy nie są płatnikami podatku do-chodowego od osób fizycznych, np. z tytułu pracy w szkole, natomiast płacą zryczałtowany podatek do-chodowy od przychodów osób duchownych. Członkom zakonów kontemplacyjnych i misjonarzy w czasie pracy na terenach misyjnych i pracującym wśród Polonii Fundusz pokrywa składki w całości. W ten sposób gwarantowana jest emerytura na najniższym poziomie. Obecnie to ok. 630 zł. Pozostając w tym systemie, żadnych innych rozwiązań raczej nie można się spodziewać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski