Łatwiej prowadzić proces beatyfikacyjny mniszki z zakonu klauzurowego niż papieża takiego jak Jan Paweł II, który wiele pisał i podróżował po całym świecie – mówi kard. José Saraiva Martins, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, w rozmowie z Beatą Zajączkowską
Beata Zajączkowska: Kiedy Papież Polak zostanie ogłoszony świętym?
Kard. José Saraiva Martins: – Wszyscy chcemy, by było to jak najszybciej. Przed nami jednak jeszcze dużo pracy. Obecnie trwają prace nad tak zwanym Positio. Będzie to zbiór dokumentów zawierający najważniejsze i najbardziej znaczące części procesu, uporządkowane w sposób systematyczny, niezbędne dla późniejszej oceny przez teologów, kardynałów i biskupów – członków kongregacji – heroiczności cnót Karola Wojtyły. Kiedy Positio zostanie zredagowane i wydrukowane, jego oceną zajmie się nasza kongregacja. Jego przygotowanie zajmuje niemało czasu. Łatwiej prowadzić proces beatyfikacyjny mniszki z zakonu klauzurowego niż papieża, który tak wiele pisał i podróżował po całym świecie. Trzeba jeszcze potwierdzenia domniemanego cudu. O konkretnych terminach w tej chwili trudno mówić.
Media co jakiś czas donoszą o handlu relikwiami Jana Pawła II.
– O relikwiach można mówić dopiero po beatyfikacji lub kanonizacji osoby, której one dotyczą. Ta zasada dotyczy także sługi Bożego Jana Pawła II. Choć powszechnie uważamy go za świętego, proces beatyfikacyjny jest dopiero w toku. Na tym etapie należy mówić o pamiątkach, a nie o relikwiach.
Co więc jest relikwią?
– Są nią cząstki ciała, czyli kości, ale też np. ubrania należące do błogosławionego lub świętego. Wielu posiada piuski Jana Pawła II, jego chusteczki czy sutanny. Te rzeczy staną się relikwiami, dopiero kiedy Jan Paweł II zostanie ogłoszony błogosławionym.
Dlaczego za relikwie uznawane są też przedmioty, które należały do błogosławionego czy świętego, a nie tylko jego kości?
– Relikwie pomagają pamiętać o błogosławionych czy świętych. Pomagają zwracać się do nich i szukać ich wstawiennictwa. Człowiek potrzebuje tych znaków. Trzeba na to spojrzeć z praktycznego punktu widzenia. Gdyby relikwie tworzono wyłącznie ze szczątków błogosławionego czy świętego, to nic by z niego nie zostawało. To dotyczy tylko osób, którym Kościół oddaje kult publiczny.
Kongregacja pracuje nad ponad dwoma tysiącami spraw. Ile z nich dotyczy Polski?
– Obecnie 104 sprawy dotyczą Polaków. To bardzo dużo. W trzech przypadkach chodzi o uznanie kultu, 73 dotyczą beatyfikacji, a 28 to sprawy kanonizacyjne. Wasz kraj to ojczyzna wielu świętych.
Czy świętość jest jeszcze wartością, czy staje się przeżytkiem, który trzeba schować do lamusa?
– Prawdziwa świętość może niepokoić, ale zawsze pociąga. Zakłada pójście za Chrystusem i prawdziwe naśladowanie Go. W dzisiejszym świecie jest to skarb, który staramy się ukryć w jakimś ciemnym zakamarku i pokazywać światu tylko przy wyjątkowych okazjach. A święci żyją wokół nas.
Ksiądz Kardynał spotyka ich w swoim życiu?
– Oczywiście. Jestem głęboko przekonany, że żyjemy w epoce świętych. Spotykamy ich codziennie na naszej drodze, rozmawiamy z nimi, pracujemy. Wystarczy dobrze rozejrzeć się dookoła. To może być kolega z pracy, czy sąsiad żyjący naprawdę Ewangelią.
Ale nie każdy z tych świętych zostanie uznany za takiego przez Kościół.
– Ale każdy pociąga. Świętość zachęca innych do wejścia na tę samą drogę. Najlepsza ewangelizacja to właśnie życie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska