Księża pracujący na Wschodzie nie boją się kilometrów, dziurawych dróg, mrozu czy upału. – Z ludźmi stale trzeba być, bo to nasza sprawa– ludzkie dusze, które chcą być z Bogiem – mówi ks. Jan Piszczyk, proboszcz katedry charkowskiej.
Tutaj wszystko liczy się w innej skali. Na Ukrainie 400 km to nie odległość. Tylko trochę więcej trzeba przejechać z Kijowa do Charkowa. Dla ks. Macieja Kuczaka CM, który przepracował 5 lat w Rosji, w Niżnym Tagile po azjatyckiej stronie Uralu, 400 km to pestka. Pokonywał je w każdą niedzielę. O 10.00 miał Mszę w Niżnym Tagile, o 15.00 w odległym o 270 km na północ Krasnoturyńsku, o 17.00 w Siewierouralsku. Za to liczby wiernych, do których jeździł, zaskakują. W pierwszej parafii czekało na niego 40 parafian, w drugiej 15, a w ostatniej – 8. – Warto było jechać choćby do jednego, żeby uregulował swoje sprawy z Bogiem. To kwestia zbawienia – mówi.
Wielu musiał uczyć znaku krzyża, „Ojcze nasz”. – Moje „dziewczynki” przystępujące do I Komunii miały po 60, 70 lat – opowiada. Od 4 lat jest dziekanem i proboszczem parafii prowadzonej przez misjonarzy św. Wincentego ŕ Paulo w Charkowie. Ma około 280 parafian. – W porównaniu z Rosją tu jest Europa. Tam miałem tylko dwie księgarnie katolickie – w Moskwie i Krasnojarsku. Ale to też terytorium z ukłonem w stronę Rosji – charakteryzuje diecezję. – To Ukraina rosyjskojęzyczna. Wielu tutejszych Ukraińców ma korzenie rosyjskie. 90 proc. wiernych parafii to obcokrajowcy, w tym bardzo prężni Afrykańczycy. 10 proc. to Ukraińcy. – Praca misyjna na Wschodzie polega na tym, aby pomóc ludziom znaleźć się po szoku pieriestrojki – tłumaczy. – 70 lat żyli w określonej ideologii i nagle upadły autorytety – komsomoł, partia. Wielu nie wiedziało, że istnieje inny świat. Teraz mam specyficzną parafię, bo to Kościół rzymskokatolicki z tradycjami zachodnimi na gruncie prawosławnym z elementem afrykańskim.
Dom z dzwonnicą
W 30-tysięcznej Merefie Msza św. sprawowana jest w domu będącym kościołem parafialnym pod wezwaniem Cudownego Medalika Matki Bożej. Wyróżnia go tylko rusztowanie dzwonnicy. Bp Marian Buczek właśnie przyjechał poświęcić dzwon z brązu. Wierni nie mogą się pomieścić w kaplicy, dlatego stoją w przyległym pokoju, będącym mieszkaniem i kancelarią proboszcza ks. Krzysztofa Sochackiego. Dziś święto, na co dzień przychodzi tu 25 osób, w tym jeden 10-latek, Walentyn, którego mama Marina zachęciła, aby służył do Mszy. Nad biurkiem zdjęcia bp. diecezji Stanisława Padewskiego i Benedykta XVI. Obok piec kaflowy, szafa na stroje liturgiczne i prywatne, zniszczona kanapa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych