Jest drabina do nieba

Czy piękno zbawi świat? A może go tylko bawi?

Marcin Jakimowicz

|

29.03.2007 11:09 GN 13/2007

dodane 29.03.2007 11:09

Szarpnęło. Rozklekotana „szóstka” ruszyła do Chorzowa. Przez nieszczelne okna wdarł się do wagonu pierwszy wiosenny podmuch wiatru. Na osiedlu Tysiąclecia do tramwaju wskoczyło nagle trzech kiboli. Kominiarki na twarzach. Tramwaj ruszył, a jeden z chłopaków huknął butem w okno. Szyba posypała się w drobny mak. Przerażeni ludzie cofnęli się do przodu. Kibole z rechotem wyszarpnęli drzwi i zniknęli w mroku chorzowskiego parku.

Kwadrans później wszedłem do zatopionego w świetle ciepłego kościoła. Przy ołtarzu gromadził się stuosobowy chór uczestników warsztatów liturgicznych. Niektórzy poznali się dopiero wczoraj. Za chwilkę ruszy nagrywanie płyty dla „Gościa”. Cisza jak makiem zasiał. Młodziutka Magda z Wrocławia intonuje delikatnie: „Chrystus Pan zmartwychwstał”, a chór jednym głosem odpowiada: „Zwycięstwo otrzymał”. Ciarki. Piękno zbawi świat – myślę.

Noc w pustym kościele
W otoczonej szarymi kamienicami parafii św. Jadwigi przez trzy dni śpiewano, modlono się i dyskutowano o pasyjnym śpiewie liturgicznym. Przygotowane przez Ruch Światło–Życie warsztaty liturgiczne przyciągnęły w pierwszych dniach marca ponad setkę młodych ludzi. Spotkania prowadzili znani liturgiczni kompozytorzy, dominikanin o. Dawid Kusz i Paweł Bębenek oraz Adam Strug, Sławomir Witkowski i Wojciech Radziejewski. W ciągu kilku godzin można było przeżyć dramatyczne wydarzenia Triduum. W sobotnią i niedzielną noc połączone siły zespołów Circulum, Cantorum Minorum Chosoviensis i uczestników warsztatów nagrały płytę, którą dołączyliśmy dziś do „Gościa”.

Mija 22.00. Za oknami czerń. – Długo tu posiedzicie? – pytam Łukasza Sitka i Marka Rusinowskiego, realizatorów dźwięku. – Poprosimy o drugi zestaw pytań – śmieją się. Oj, przydałyby się im śpiworki.
– Spotkaliśmy się w piątkowy wieczór, a w sobotę wieczorem już nagrywaliśmy. Do 3 w nocy – opowiada pomysłodawca projektu ks. Bartosz Zygmunt. – Następnego dnia siedzieliśmy do pierwszej w nocy. W kościele panowała cisza, tylko czasem przeszkadzały nam tramwaje. Trzeba było powtórzyć nagranie – śmieją się pomysłodawcy.

Binladeny z Chorzowa
Kilkuosobowy męski chór mocnymi głosami śpiewa staropolską ludową pieśń „Jest drabina do nieba”. Wykonuje ją potężnie, wręcz surowo. Nie ma sielankowych, cukierkowych wersji. Te pieśni wyrastają z kultury ludowej i muszą być zaśpiewane szczerze, autentycznie – wyjaśniają muzycy. – A skąd u was ten bizantyjski zaśpiew? – pytam. – Jak się słucha Ensemble Organum i chorału korsykańskiego, to coś w głosie zostaje – śmieją się. Gdy kiedyś ten słynny zespół Marcela Peresa śpiewał w Jarosławiu, ludzie kręcili głowami: – A cóż to za arabskie wycia. – Na nas też kiedyś, gdy śpiewaliśmy chorał zaczerpnięty z liturgii bizantyjskiej, wołano na Śląsku Binladeny – wybucha śmiechem Sławek Witkowski.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz