Watykan stale był bombardowany informacjami o tym, że wiele w Polsce można by osiągnąć, gdyby nie „ten Tokarczuk”. Zmienił zdanie, gdy biskup przesłał abp. Poggiemu znalezione w kurii „pluskwy”.
Pułkownik SB Płatek zwalczał przemyskiego biskupa systematycznie i według planu. Biskup Tokarczuk pozostawał nieugięty. Dzięki takim jak on przeszliśmy przez „morze czerwone”. Zaczęło się od bałaganu w papierach premiera Cyrankiewicza. Niewielu sądziło, że ks. Ignacy Tokarczuk, zgłoszony na biskupa przez władze kościelne, zostanie zatwierdzony przez komunistów. Tymczasem mijał termin, w którym władze powinny były zareagować na wniosek Stolicy Apostolskiej, a odpowiedzi z Warszawy nie było. Papiery ks. Tokarczuka gdzieś się zawieruszyły i dlatego w grudniu 1965 r. został biskupem w Przemyślu.
Zadanie płk. Płatka
Diecezja przemyska boleśnie odczuwała skutki wojny. Po 1945 r. poza granicami PRL pozostało sporo parafii i wiernych. Zniszczony został także cały Kościół unicki, a władze robiły wszystko, aby w pobliżu granicy z „Wielkim Bratem” nie tworzono nowych parafii ani nie budowano świątyń. Bp Tokarczuk wiedział, że starania o oficjalne zezwolenia budowlane są niekończącym się pasmem próśb, monitów, odmów. Wezwał więc wiernych, aby tam, gdzie istnieje tego potrzeba, sami wznosili świątynie.
Wkrótce w całej diecezji zaczął się ożywiony ruch budowlany. Poświęcenie i ofiarność ludzi uczestniczących w tym dziele była niezwykła. Tej determinacji nie zdołały osłabić ani kary finansowe, ani procesy, ani działania dezintegracyjne. W latach 1966–1973 sądy skazały blisko dwustu kapłanów z diecezji przemyskiej za udział w nielegalnym budownictwie sakralnym. Ogromne były także kary finansowe. Kilka z nielegalnie wybudowanych kościołów zostało podpalonych przez „nieznanych” sprawców.
Władze, bezradne wobec solidarności wiernych, postanowiły zniszczyć autorytet samego ordynariusza. Zajmował się tym przez lata naczelnik Wydziału IV SB w Rzeszowie, ppłk Zenon Płatek. Warszawa doceniła jego wysiłki i w 1974 r. awansował do centrali, gdzie pięknie rozwijającą się karierę, która doprowadziła go do funkcji dyrektora Departamentu IV, zakończyło dopiero porwanie i zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki. Ludowa ojczyzna okazała się jednak łaskawa i „za karę” gen. Płatek pojechał do Pragi, gdzie do 1989 r. pracował jako „dyplomata”. W czasach, gdy był w Rzeszowie, zajmował się głównie zwalczaniem bp. Tokarczuka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski