Besik przyjechał z Gruzji dwa miesiące temu. Chce zostać wykładowcą teologii. Jura marzy o założeniu katolickiej gazety na Ukrainie. Spotkali się w Lublinie dzięki Fundacji Jana Pawła II.
Przygoda ze studiami w Polsce dla każdego z nich zaczęła się inaczej. Różnymi drogami dotarli do fundacji. Najczęściej dzięki polskim kapłanom, pracującym w krajach byłego ZSRR, lub dzięki rodzinie czy znajomym z Polski. Jeśli pozytywnie przeszli kurs przygotowawczy i egzamin końcowy, Fundacja Jana Pawła II udziela im stypendium na wybrane studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
(Nie)możliwe marzenia
Nowoczesny budynek w centrum Lublina. Tutaj toczy się duża część ich życia w przerwach między zajęciami na uczelni. Spotykam się z Jurijem, Olgą, Besikiem, Pawłem i innymi stypendystami Fundacji Jana Pawła II. Chcą wykorzystać każdą chwilę, by nauczyć się więcej, więcej zrozumieć, jakby na zapas przygotować się do tego wszystkiego, co będą robić potem. O każdym z nich można powiedzieć, że jest niespokojnym duchem szukającym swego miejsca w życiu i niezadowalającym się półśrodkami. Dzięki papieskiej fundacji możliwe staje się realizowanie marzeń.
– Nie mówię dobrze po polsku – podkreśla Besik. – Jakby pani czegoś nie zrozumiała, to proszę mi przerwać. Nie przerywam – rozumiem wszystko. Besik przyjechał z Gruzji dwa miesiące temu. Polski jest siódmym językiem którego się uczy. Po studiach chce wrócić do Gruzji. – Czekają tam na mnie. U nas jest ponad 100 tysięcy katolików i niemal w ogóle nie ma wykształconych teologów. To trzeba zmienić – mówi.
Zaczął w Gruzji, w Instytucie Teologicznym, którego współzałożycielem i wicerektorem jest były stypendysta Fundacji Jana Pawła II Waża Wardidze. On był pierwszym Gruzinem, za którego studia zapłaciła fundacja. Kiedy w 1993 roku jechał na studia do Polski, jego ojciec pytał: „Synu, a co ta teologia? Będziesz miał z tego chleb?”. Dziś Waża za pośrednictwem fundacji przysyła na studia najzdolniejszego ze swoich studentów, Besika.
Olga będzie pedagogiem na Litwie. W tym roku kończy studia i wychodzi za mąż. Narzeczonego poznała właśnie dzięki fundacji. Był również stypendystą, a dziś pracuje w Wilnie. Trudno uwierzyć, że przed studiami nie znała języka polskiego – dziś świetnie się nim posługuje. – Stypendium pozwoliło mi spełnić marzenia – mówi. – Na Ukrainie moich rodziców nie byłoby stać na sfinansowanie studiów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Przytuła (współpraca Jacek Dziedzina)