– Każdy z nas, aktorów, miewa sny o tym, że gra nie wiadomo z kim, nie wiadomo gdzie – mówi Jan Prochyra, dyrektor artystyczny teatru „Rampa” na warszawskim Targówku. – Jestem pewien, że Janowi Pawłowi II do końca śniły się takie aktorskie sny.
Kiedy umierał Papież, Prochyra poczuł, że musi w teatrze zrobić coś w hołdzie dla niego. Nie dlatego że z pochodzenia jest krakusem. I że kard. Wojtyła go bierzmował. A babcia i dziadek pracowali jako dozorcy w Pałacu Arcybiskupim. I że tam urodziła się jego mama. – Odchodziła niezwykła osobowość przełomu wieków, ale też wielki aktor – wspomina.
– Moja pani profesor Halina Kwiatkowska, która grała z Wojtyłą od Wadowic po Teatr Rapsodyczny, powtarzała, że dla Karola teatr nie był przygodą. On był aktorem z Bożej łaski. Prochyra postanowił wystawić jego sztukę. Wybrał Brata naszego Boga. Bo to jakby streszczenie wyborów samego Jana Pawła II – czy być artystą, czy kapłanem? – W tym trudnym tekście filozoficznym Wojtyła zawarł myśli, które potem odnalazłem w jego homiliach papieskich – mówi. – Na przykład słynne „nie lękajcie się” czterdzieści lat wcześniej włożył w usta Adama Chmielowskiego.
Jak mocno musiał być uformowany już jako młody ksiądz! Inscenizacja będzie inna niż wszystkie. Prochyra wpadł na pomysł, żeby poszerzyć ją o kontekst maryjny – śpiewaną Litanię ks. Jana Twardowskiego, do której muzykę skomponował znakomity Zygmunt Konieczny. – Potem w teatrze zaczęły dziać się cuda – śmieje się.
– Stworzyliśmy 29-osobowy chór aktorski, i choć dla każdego aktora śpiewanie w zespole to seppuku, bo chce sam być indywidualnością – nam się udało. Nasi aktorzy śpiewają jak anioły piekielnie trudną muzykę. Na dodatek przez trzy miesiące nie zdarzył się żaden konflikt. – To chyba jedyny taki aktorski chór na świecie – mówi korepetytor chóru, pianista i dyrygent Marcin Dominik Głuch z Göteborga. – Świetnie tworzy ten mistyczny spektakl pomyślany w formie oratorium.
Życie i parasolka
Premiera w „Rampie” 13 października, ale nie było jeszcze prób z kostiumami i w dekoracjach. 3 października zespół spotyka się na próbie w Sali Czerwonej teatru. Goły parkiet, puste sztalugi, na podłodze miska. Pracownia Adama Chmielowskiego. Paweł Aigner, reżyser: – Dzisiaj robimy wszystkie sceny dialogowe, rezygnujemy ze śpiewu. Kto nie gra w scenie pierwszej – może na papieroska. Na scenie młodzi malarze rozmawiają o sztuce i nieobecnym gospodarzu: – Maluje ukradkiem, dziwnie się zachowuje... Malarz Max (Piotr Furman) przedstawia wchodzącej Helenie Modrzejewskiej (Dominika Łakomska) malarza Stanisława (Marek Urbański): – Właśnie przyjechał z Monachium...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych