Niełatwo być prorokiem we własnej ojczyźnie, ale Benedykt XVI poruszył nie tylko serca swych rodaków, ale też skłonił ich do refleksji i modlitwy. Wezwał, by nie byli głusi na Boga, który powinien być centrum życia.
Dość powszechne jest przekonanie, że Niemcy są społeczeństwem silnie zlaicyzowanym, a Kościoły chrześcijańskie przeżywają głęboki kryzys. Dlatego z zaciekawieniem oczekiwano wizyty apostolskiej Benedykta XVI w jego stronach rodzinnych, w Bawarii.
Wiadomo, że jest to najbardziej katolicka część Niemiec, posiadająca własną, zupełnie odmienną od innych regionów tradycję oraz poczucie samodzielności i odrębności. Bawarczycy z dumą podkreślają, że są obywatelami Wolnego Państwa Bawarskiego, które oczywiście jest częścią Niemiec, ale częścią odmienną i specyficzną.
Jedni się cieszą, inni psioczą
Monachium ma swój koloryt. Jest bogate, snobistyczne, trochę zapatrzone w siebie, jak przyznają nawet jego mieszkańcy. Tutaj od dawna rządzi koalicja SPD/Zieloni, w przeciwieństwie do całej Bawarii, gdzie od lat dominuje chadecka CSU. Jednocześnie monachijczycy w prywatnych rozmowach podkreślają, że są dumni z Benedykta XVI. To przecież nasz Papież, powtarzają, co nieco irytuje innych Niemców, którzy pytają, dlaczego Ojciec Święty ograniczył swój pobyt tylko do Bawarii.
Czy dla wszystkich mieszkańców Monachium przyjazd Ojca Świętego był wielkim wydarzeniem? Z pewnością wielu, choć w różny sposób, poruszył. Na dzień przed przyjazdem Benedykta XVI jego następca w Monachium, kard. Friedrich Wetter, w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że jest przekonany, iż pielgrzymka będzie dla wielu chrześcijan duchowym impulsem do pogłębienia własnego życia duchowego. „Chodzi o to – zaakcentował – aby nie tylko przez kilka godzin zanurzyć się w atmosferze radosnego święta, ale i w dniach następnych próbować coś zmienić we własnym życiu”. Nie będzie to łatwe zadanie, ponieważ proces laicyzacji całego społeczeństwa, a szczególnie młodzieży, również w Bawarii jest silny.
Kilkanaście godzin przed przyjazdem Benedykta XVI byłem świadkiem dwóch rozmów w metrze. Obie dotyczyły wizyty Papieża. Grupa młodzieży z plecakami, świadczącymi o udziale w zeszłorocznym spotkaniu młodzieży w Kolonii, opowiadała, jak przyjmują u siebie w domach ludzi z innych części Niemiec, którzy przyjechali na spotkanie z Papieżem. Promieniowała z nich radość oczekiwania na Gościa. W innej linii metra, także młodzi, psioczyli na utrudnienia komunikacyjne związane z przyjazdem Papieża. – Odetchnę, gdy wreszcie sobie pojedzie – powiedział jeden z nich. – Lepiej, aby w ogóle nie przyjeżdżał – dodał ktoś drugi. Dla nich wszystkich przyjazd Benedykta był jednak wyzwaniem. Nawet ci, którzy chcieliby, aby szybko wyjechał, nie mogli przejść obok tego wydarzenia obojętnie. Będzie pytaniem, na które jakoś trzeba będzie odpowiedzieć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Nasz specjalny wysłannik do Bawarii - Andrzej Grajewski