Świadoma i dobrowolna współpraca z SB jest grzechem. Duchowny, który ją podjął, powinien przyznać się, naprawić szkody i podjąć pokutę.
To główne myśli przyjętego przez Episkopat Polski w przeddzień uroczystości Matki Bożej Częstochowskiej „Memoriału w sprawie współpracy niektórych duchownych z organami bezpieczeństwa w Polsce w latach 1944–1989”. W obszernym dokumencie opracowanym z inicjatywy kard. Stanisława Dziwisza biskupi sprzeciwiają się lustracji pozbawionej jasnych zasad, ponieważ może ona wyrządzić krzywdę wielu uczciwym duchownym, osobom konsekrowanym i świeckim. Zwracają uwagę, że zasoby IPN, chociaż odsłaniają rozległe obszary zniewalania polskiego społeczeństwa przez SB, nie są pełną i jedyną dokumentacją minionych czasów. Biskupi zauważają też rażącą dysproporcję w ukazywaniu prawdy o katach i ofiarach czasów PRL-u. Gdy tysiące funkcjonariuszy pełniących haniebną służbę na rzecz narzuconego narodowi systemu komunistycznego jest nietykalnych i otrzymuje za swą pracę wynagrodzenie, „rozliczane” są ich ofiary, które idąc na współpracę przede wszystkim zniewalały siebie i łamały sobie życie.
Prześladowanie i niewierność
Kościół nie boi się prawdy ani rzetelnej lustracji, dlatego patrząc na problem ze strony teologicznej i duszpasterskiej, wypracował zasady oceny współpracy duchownych z komunistyczną bezpieką.
Biskupi przypomnieli, że czas, o którym mówi „Memoriał”, był okresem prześladowania Kościoła, a każdy duchowny był przedmiotem inwigilacji ze strony władz.
„W wielkich akcjach zmierzających do nagłośnienia postaw ludzi słabych, należałoby w imię prawdy nagłośnić równie mocno świadectwa kapłanów, którzy mimo wielu doświadczeń zostali wierni Bogu, sumieniu i Kościołowi. Przypomnienie bohaterów tamtych czasów i docenienie ich postawy jest konieczne dla właściwej oceny całej sytuacji, jaka wówczas zaistniała” – czytamy w dokumencie. Natomiast ci, którzy nie sprostali wezwaniu do wierności i podjęli współpracę z organami bezpieczeństwa PRL, powinni indywidualnie wziąć odpowiedzialność za swoje postępowanie.
Nie ma usprawiedliwienia
Punktem wyjścia w dokonanej w „Memoriale” ocenie religijno-moralnej współpracy duchownych z SB jest uznanie jej za grzech. „Zawsze jest to grzech publiczny” – podkreślają biskupi. Na czym polega istota tego grzechu? Na dorowolnym podporządkowaniu się totalitarnej władzy i oddaniu do dyspozycji wrogom Kościoła. Już samo przyrzeczenie lojalności jest ciosem wymierzonym w sumienie człowieka. „Organom bezpieczeństwa PRL wbrew pozorom nie zależało tylko na przekazanych wiadomościach, ale na związaniu sumienia tego, kto podpisał współpracę z nimi. On nie musiał przekazać żadnej wiadomości; wystarczyło, że szedł przez życie ze świadomością zdrady, jakiej dokonał” – wyjaśniają biskupi.
Według opracowanego przez biskupów dokumentu szczególną formą współpracy było donosicielstwo. Jego główna siła destrukcyjna leżała w tym, że podcina zaufanie społeczne, nie buduje, lecz niszczy. Z donosicielstwem łączy się również często grzech obmowy, gdy współpracujący z SB ujawniał słabe strony innych. Pozwalało to bezpiece niszczyć kolejnych ludzi. „Donosicielstwa nigdy nie da się usprawiedliwić” – stwierdzili z naciskiem biskupi i przypomnieli, że dobry cel nie uświęca złych środków zastosowanych do jego osiągnięcia. Intencje i okoliczności mają też wpływ na ocenę moralną donosicielstwa, nie jest to jednak wpływ zasadniczy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Stopka