W Rosji religia często pełniła funkcje polityczne. Tak było za cara, a także za panowania komunistów. Podobnie jest dzisiaj. Dlatego najważniejszym mówcą międzyreligijnego szczytu w Moskwie był prezydent Putin, który swój kraj ukazał jako przykład harmonijnego współżycia religii i wyznań.
Piątego lipca zakończyło się w Moskwie trzydniowe Światowe Spotkanie Przywódców Religijnych. Obok reprezentantów różnych odłamów chrześcijaństwa brali w nim udział przedstawiciele islamu, judaizmu, hinduizmu, buddyzmu i sintoizmu z 47 krajów. Całość była przygotowana i zorganizowana przez Wydział Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego. W spotkaniu uczestniczyła także liczna (11-osobowa), reprezentowana na wyjątkowo wysokim szczeblu ( 5 kardynałów), delegacja watykańska. W jej imieniu w czasie spotkania przemawiał kard. Paul Poupard, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego i ds. Kultury. Specjalne pozdrowienia do uczestników spotkania skierował także Benedykt XVI.
Putin – posłaniec dobrej nowiny
Celem spotkania była refleksja na temat miejsca religii we współczesnym świecie. Jego uczestnicy wyrazili życzenie, aby „religia nadal stanowiła mocną podstawę pokoju i dialogu między cywilizacjami, a nie była wykorzystywana jako źródło waśni i konfliktów”. Trudno ukryć, że język dokumentów przyjętych na szczycie był często kalką języka sowieckiej propagandy. Termin moskiewskiego spotkania także nie był przypadkowy. W połowie lipca w St. Petersburgu odbędzie się szczyt przywódców ośmiu najpotężniejszych krajów świata, tzw. G 8. Prezydent Putin zobowiązał się tam przedstawić „Przesłanie do świata”, przyjęte po debacie przywódców re- ligijnych. Wystąpi więc nie tylko w roli gospodarza, ale i posłańca dobrej nowiny oraz autorytetu moralnego.
Rosyjscy dziennikarze, którzy obserwowali szczyt z uwagą, odkryli, że znaczną część końcowej deklaracji stanowią przepisane fragmenty z kilku dokumentów Patriarchatu Moskiewskiego. Inni słusznie wskazują, że moskiewski szczyt kontynuował tradycję podobnych spotkań realizowanych w czasach sowieckich. Służyły wówczas tworzeniu wizerunku Kraju Rad jako światowego centrum dobra, pokoju i ogólnoludzkiej miłości. Przebiegały pod hasłem „My za mir”, czyli wszyscy jesteśmy za pokojem. Życie jednak dopisało nieoczekiwaną puentę do deklaracji o międzyreligijnym dialogu. W trakcie konferencji w podmoskiewskim miasteczku Jachroma nieznani sprawcy próbowali wysadzić w powietrze meczet, na wystawie „Z wiarą, nadzieją i miłością w trzecie tysiąclecie” grupa „prawdziwych prawosławnych patriotów” próbowała pobić delegację żydowską, a w innym rejonie stolicy z broni maszynowej ostrzelany został dom modlitwy wspólnoty starowierców.
Czy Benedykt XVI przyjedzie do Rosji?
Jaki więc mógł być cel udziału poważnej delegacji watykańskiej w moskiewskim spotkaniu? Jak zapewniał metropolita Cyryl, odpowiedzialny za kontakty zagraniczne w Patriarchacie Moskiewskim, w trakcie szczytu toczyły się intensywne rozmowy katolicko-prawosławne. Chociaż nie rozmawiano o ewentualnej wizycie Benedykta XVI w Rosji, wydaje się, że obecnie jest ona możliwa. Potwierdzają to także głosy członków watykańskiej delegacji, zwracających uwagę na znaczenie dialogu z Patriarchatem Moskiewskim. Dialog zaś wymaga cierpliwości, a czasem udziału w formalnych rytuałach, nie zawsze wypełnionych treściami. Na zakończenie swego pobytu w Moskwie kardynałowie uczestniczyli we Mszy św. w moskiewskiej katedrze katolickiej. Witał ich metropolita moskiewski, abp Tadeusz Kondrusiewicz, który na obrady szczytu nie został zaproszony. Podkreślił, że obecność kardynałów w tej świątyni jest widzialnym znakiem jedności całego Kościoła, niezwykle ważnym dla „małej trzódki” rosyjskich katolików. I to także jest pozytywny efekt moskiewskiego szczytu, choć wielkie media o tym milczały.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski