Dla niektórych to prawie rzeczywistość. Gdzieś zaciera się granica.Gdy Jezus się zbliża, wszystkim zmieniają się twarze. Widać ból, przerażenie, łzy. Bo cofnęli się w czasie. Stoją właśnie na Via Dolorosa.
Ja się boję – krzyczy dwuletnia dziewczynka i tuli do taty. Pod balkon kaplicy „U Piłata” wszedł Sanhedryn. Obok stanęli żołnierze rzymskiej legii. Błyszczą hełmy i miecze (podobne, drewniane, sprzedają, obok ciupag, na trasie Dróżek Pana Jezusa). – Dlaczego oni się nie odwracają? – pyta mała. – To pierwsza stacja wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej – tłumaczy tata. – Kiedy usłyszałam „ładne przedstawienie”, żachnęłam się – opowiada Erna Bugajny (piękne niebieskie oczy) z Imielina na Śląsku. W misterium kalwaryjskim kolejno była niewiastą płaczącą, Marią Magdaleną, wreszcie przez 15 lat Matką Boską. – Dla niektórych to prawie rzeczywistość. Gdzieś zaciera się granica. Idziesz w błocie po kolana, przewracasz się, męczysz. Nie po to wielu bierze małe dzieci, żeby w trudnych warunkach pokazać im teatr.
– Dziś poczułam kilka dotknięć moich szat – mówi jej córka, Maria Szafraniec (te same oczy) z Krakowa, debiutująca w roli Matki Boskiej. „Odziedziczyła” ją po matce. – Rodzice podbiegali z dzieciakami, żeby dotknęły szat Chrystusa albo ramion krzyża – dodaje Krzysztof Lazarek z Goczałkowic, od 15 lat Szymon Cyrenejczyk. – Silną muszą mieć wiarę. A dziecku to zostanie. – Nie jesteśmy aktorami, ale odtwarzamy postacie – tłumaczy brat Eliasz, z pochodzenia Czech, wcielający się w postać Judasza. – Słowa „gra”, „aktorzy” nie oddają wymiaru misterium – wyjaśnia o. Wenancjusz, odpowiedzialny za kontakty z mediami. – To jednak nie jest teatr religijny. – Dziś tyle się mówi o konieczności wizualizacji – dodaje brat Florencjusz, odtwarzający Mojżesza, jednego z saduceuszy. – Nasze misterium to wizualizacja Ewangelii.
Wielkie wydarzenie
Wielkanocne misterium Męki Pańskiej odbywa się w Kalwarii Zebrzydowskiej od XVII w. Z przerwą na czas wojny. W 1947 wskrzesił je o. Augustyn Chadan. (On wybrał Ernę Bugajny do roli Marii Magdaleny. Nosiła długie, kruczoczarne włosy. – Miałam obiekcje, to niewdzięczna postać – wspomina). – W scenariuszu zachował oryginalną scenę XVII-wieczną: Dekret Piłata. W Europie jest około tysiąca kalwarii – opowiada o. Wenancjusz. – Naszą wpisano na listę UNESCO z całym duchowym dziedzictwem miejsca, także misterium Wielkiego Tygodnia.
Na długo przed Triduum nie można znaleźć w mieście wolnej kwatery. – Pielgrzymi rezerwowali pół roku wcześniej – tłumaczy właściciel domku przy Partyzantów. – Jedna pani przyjeżdża do nas od pięciu lat na cały tydzień. Siedem dni spędza na Dróżkach i w sanktuarium. Paul Gapper, anglikanin, artysta fotografik z Londynu, nie wziął ze sobą ciemnych spodni. Dlatego w czwartek i piątek chodzi w jasnych, ubłoconych do kolan. Robi zdjęcia do książek edukacyjnych. Do Polski przyjechał teraz, bo przeczytał w przewodniku o misteriach kalwaryjskich: – U nas jest tylko mała procesja wokół katedry westminsterskiej. Tu wielkie wydarzenie. Choć miejscami nużące, bo nie znam polskiego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych