– Dominujący w tym roku wariant wirusa grypy powoduje poważniejsze objawy i cięższy przebieg zakażenia – mówi prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
Wojciech Teister: Mamy w Polsce ponad 300 tys. zarejestrowanych zachorowań na grypę, RSV i covid tygodniowo. Czy to już jest pułap, przy którym możemy mówić o epidemii?
Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska: Na razie stan epidemii nie został ogłoszony, ale rzeczywiście tych zakażeń jest trzykrotnie więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku i pojawiły się one znacznie szybciej niż w poprzednich latach. Według prognoz liczba chorych wzrośnie siedmiokrotnie w szczycie sezonu grypowego, który przypada na przełom lutego i marca.
Z czego wynika tak duża liczba zakażeń, taka ogromna dysproporcja między obecnym rokiem a poprzednimi latami?
Widzę tutaj trzy główne przyczyny. Po pierwsze, niedostateczna liczba szczepień, szczególnie przeciw grypie. Szczepionki przeciwko grypie w dalszym ciągu są bardzo mało popularne w naszym kraju i w pewnym sensie przeszkodą jest też ich trudniejsza dostępność w tym roku. Rok temu były one bezpłatne i zaszczepiło się, rekordowo jak na polskie warunki, 7 proc. populacji. To i tak słaby wynik, ale w tym roku jest to już tylko 3 proc. Obecnie, aby się zaszczepić, należy zgłosić się do lekarza, uzyskać receptę i ją zrealizować, a następnie udać się do punktu szczepień. Można by skrócić tę drogę, gdyby szczepionki były po prostu dostępne w aptece. Drugim powodem jest to, że w dalszym ciągu mamy pandemię SARS-CoV-2, wirusa, który osłabia nasz układ odpornościowy, co sprawia, że ludzie są bardziej podatni na patogeny. Trzecią przyczyną obecnej fali zachorowań może być zwiększona wirulencja aktualnego wirusa grypy. Oznacza to, że dominujący w tym roku wariant wirusa grypy powoduje poważniejsze objawy i cięższy przebieg zakażenia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.