– Ja woziłem życie – mówi „Gościowi” kard. Konrad Krajewski, który właśnie wrócił z Ukrainy. Przez kilka dni przewoził przez granicę generatory prądu i odzież termiczną. Zawiózł też modlitwę i bliskość Ojca Świętego.
Jeden z włoskich przedsiębiorców przekazał papieżowi dwa tiry odzieży termicznej dla mieszkańców Ukrainy. Kilka fabryk wdrożyło nocną produkcję, by zapewnić ciągłe dostawy prawie nieosiągalnych już generatorów prądu i zgodziło się sprzedać je papieskiemu jałmużnikowi za „cenę solidarności”. Po kosztach kupuje też koszulki termiczne. Dykasteria ds. Posługi Miłosierdzia to w ostatnich miesiącach najbardziej oblegane miejsce w Watykanie. Rzymianie osobiście przynoszą tam torby z pomocą dla Ukrainy, non stop przychodzą paczki z całego świata i przyjeżdżają samochody – prywatne i firmowe – z najpotrzebniejszym wsparciem. W pakowanie darów angażuje się rzesza wolontariuszy, wśród których nie brakuje pracowników Watykanu czy żyjących w okolicy bezdomnych. Kardynał Krajewski mówi, że w ten sposób tragedia Ukrainy przemienia się w dobro solidarności, dzięki czemu zarówno ci, którzy otrzymują, jak i ci, którzy ofiarowują, stają się błogosławieni. Papieski jałmużnik wskazuje, że wielką hojność sprowokowały łzy Franciszka, który w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP pod rzymską kolumną Niepokalanej płakał nad nieszczęściem Ukrainy. Po tym wydarzeniu w jego biurze częściej niż zwykle dzwonił telefon. Szefowie różnych firm chcieli ofiarować to wszystko, co najbardziej pomoże przeżyć zimę ofiarom rosyjskiej agresji. – Miałem świadomość, że liczy się czas, więc wsiadłem do największego watykańskiego busa, który mogę prowadzić, i z papieskim błogosławieństwem pojechałem na Ukrainę – mówi kard. Krajewski. Równocześnie w kierunku Polski wyruszyły dwa tiry załadowane pomocą humanitarną z Watykanu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska