„Grzech to odmowa wzrastania” – pisał św. Grzegorz z Nyssy. A żeby pokazać uczniom, co to znaczy żyć w łasce, opowiadał im o małpce.
Nauczał, że człowiek przed chrztem był „przyodziany niczym grzeszny Adam w tunikę ze skóry oraz zeschłych liści”, a po zanurzeniu w wodach sakramentu przyobleka się w światłość, nieśmiertelność i niezniszczalność. Pisał o tym, co grzech „robi z człowiekiem”, i demaskował szatańskie taktyki.
Grzegorz z Nyssy urodził się w 335 r. w Cezarei Kapadockiej, w rodzinie retora w szkole wymowy. Sam wybrał ten zawód. Był bratem Bazylego (rodzeństwo i ich przyjaciela Grzegorza z Nazjanzu nazywano „ojcami kapadockimi”). Po śmierci żony za namową brata przyjął święcenia kapłańskie i oddał się życiu ascetycznemu, zakładając nad Morzem Czarnym klasztor. Stamtąd powołano go na biskupa Nyssy (obecnie tureckiego Nevşehir). Uczestniczył w Soborze w Konstantynopolu, gdzie poznano go jako autora słów uzupełniających nicejskie wyznanie wiary. Zmarł jako sześćdziesięciolatek 10 stycznia ok. 395 roku.
By pokazać uczniom, co to znaczy być chrześcijaninem i żyć w łasce Chrystusa, opowiadał im o małpce: „Pewien kuglarz w Aleksandrii tak wyćwiczył małpę, by zgrabnie wykonywała ruchy taneczne. Nałożył jej maskę tancerza i odpowiedni strój, wokół niej zaś ustawił grupę tancerzy i śpiewaków. Stał się przez to sławny. Małpa poruszała się i wyginała w takt muzyki, a ruchami i wyglądem potrafiła doskonale ukryć swą naturę. Gdy publiczność była zadziwiona niezwykłością widowiska, jakiś dowcipny widz wpadł na pomysł, by pokazać widzom, że małpa jest tylko małpą. Gdy wszyscy oklaskiwali zręczność małpy, poruszającej się rytmicznie w takt muzyki i śpiewu, rzucił na scenę suszone owoce. Gdy tylko małpa ujrzała migdały, nie wahała się ani przez chwilę: nie myślała już ani o tańcu, ani o oklaskach, ani o pięknym stroju. Pobiegła do migdałów i zaczęła zagarniać je rękoma. Natychmiast zdarła maskę pazurami, niszcząc swe sztuczne przebranie. Tym samym zamiast podziwu wywołała u widzów śmiech. Nie wystarczyły małpie maska i przebranie, by uznać ją za człowieka; łapczywość ujawniła bowiem jej naturę. Podobnie dzieje się z ludźmi, którzy dobrze nie ukształtowali swej natury wiarą: skoro szatan podsunie im łakocie, szybko okazują się kimś innym, niż wskazuje ich nazwa. Na swym targu zła diabeł oferuje łakomym ludziom już nie suszone figi, migdały itp., ale próżną chwałę, ubieganie się o zaszczyty, żądzę zysku, szukanie przyjemności i inne tego rodzaju rzeczy”.
Jego wskazówkami powinni przejąć się ci, którzy posługują w Kościele charyzmatami. „Może ktoś otrzymać wszystkie dary, jakich udziela Duch Święty, na przykład mówienie językami aniołów, proroctwo, wiedzę i dar uzdrawiania, ale gdy nie jest całkowicie oczyszczony przez miłość Ducha z namiętności, które dręczą nas od wewnątrz, wtedy powinien wciąż obawiać się upadku” – pisał w traktacie „O celu życia i prawdziwej ascezie”. „Istnieje tylko jeden sposób czuwania nad duszą i jej pielęgnowania: polega on na tym, by z upragnieniem pamiętać o Bogu i zawsze mieć dobre zamiary” – nauczał.
Marcin Jakimowicz