O dialogu z luteranami, pobożności maryjnej i ekumenizmie w Polsce z ojcem Stanisławem Celestynem Napiórkowskim OFMConv rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz
Ks. Tomasz Jaklewicz: Ojciec Profesor jest specjalistą od Maryi i od Lutra. Dziwny zestaw. Jak do tego doszło?
O. Stanisław Celestyn Napiórkowski: – Po ludzku myśląc – przypadkowo; człowiek wierzący powie – opatrznościowo. Zostałem wysłany na studia, by przygotować się do służby dziedzictwu św. Maksymiliana. Byłem zafascynowany maryjnością założyciela Niepokalanowa. Już jako żółtodziób głosiłem referaty o Matce Bożej. Kiedy zaczynałem studia doktoranckie na KUL-u w 1959 roku, ekumenistów właściwie jeszcze tam nie było. Studiowałem u ojca Ludwika Krupy, bernardyna, teologa tradycyjnego. Kiedyś szedłem na przechadzkę po obiedzie (szukałem właśnie tematu pracy doktorskiej). Spotkałem mojego promotora, który krzyknął z daleka w moją stronę: „Ojciec, mamy temat – »Mariologia a ekumenizm«”. Zawirował mój świat. Nikt nie był w stanie przewidzieć, jak to się skończy.
Czy ojciec Krupa wydał ten okrzyk już pod wpływem Soboru Watykańskiego II?
– To było jeszcze przed soborem, ale sobór już wschodził. Jan XXIII wskazał ekumenizm jako jego temat priorytetowy. Podjąłem więc zagadnienie „Mariologia a ekumenizm”. Ograniczyłem zainteresowania do protestanckiej krytyki dogmatu o wniebowzięciu. Źródła rozprawy miały charakter wybitnie antykatolicki. Nie byłem przygotowany na takie zderzenie. Na moim uniwersytecie, a także szerzej – w Polsce – nie było katolickich specjalistów od protestantyzmu. Trzeba było samemu kaleczyć sobie palce i nabijać guzy. Odkryłem, że ewangeliccy krytycy mariologii katolickiej mają sporo racji, ale też, Bogu dzięki, nie we wszystkim mają rację.
Katolik może się oburzyć. Jest przekonany, że protestanci nie uznają Maryi.
– Luteranie przyjmują Boże Macierzyństwo i dziewicze macierzyństwo Maryi. Luter mówił, że Matce Najświętszej należy się najwyższa część. Napisał piękny komentarz do Magnificat. Prawdą jest natomiast, że luteranie wzdrygają się przed wzywaniem Matki Najświętszej. I w tym sensie nasi wierni mają rację.
Czego katolicki czciciel Maryi może się nauczyć od Lutra i protestantów?
– Przede wszystkim promocji Chrystusa w swojej duchowości. Zdarza się bowiem w naszej pobożności, że tak bardzo koncentruje się ona wokół Matki Najświętszej, że pozostawia w cieniu Chrystusa. A w Ewangelii czytamy: „Pójdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28). Pan Jezus wzywa do siebie, a apostołowie pobożności maryjnej przemilczają to, nawołują tylko (niemal tylko) do Matki Najświętszej. Przekonują przy tym, że tak jest lepiej. Wobec takiego doświadczenia trzeba przystanąć, by przeprowadzić poważny rachunek sumienia. Boże kochany! Pan Jezus tak wiele uczynił, byśmy uwierzyli w Jego miłość, bezpośredniość, przystępność, łaskawość, miłosierdzie...; tak wyraźnie uczy nas modlitwy do Ojca i wzywa do siebie... Protestancki protest może być dla nas łaską przyzywającą do przemyślenia problemu. Możemy wiele uczynić dla pięknej promocji Pana Jezusa w naszej pobożności maryjnej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z o. Stanisławem Celstynem Napiórkowskim OFMConv