Kolorowy tłum opanował na kilka dni słoneczne ulice Lizbony. Rozbrzmiały śpiewem, regionalnymi tańcami, a w malutkich uliczkach miasta słychać było wszystkie europejskie języki. Czterdzieści tysięcy młodych przyjechało na spotkanie organizowane przez braci z Taizé.
Kolorowy tłum opanował na kilka dni słoneczne ulice Lizbony. Rozbrzmiały śpiewem, regionalnymi tańcami, a w malutkich uliczkach miasta słychać było wszystkie europejskie języki. Czterdzieści tysięcy młodych przyjechało na spotkanie organizowane przez braci z Taizé. Tradycyjnie najwięcej było Polaków. Niewielu stać było na samolot, do Portugalii dotarli więc 150 autokarami. Sześć tysięcy młodych znad Wisły w autobusach spędziło trzy dni i dwie noce. Pokonali aż 3,5 tys. kilometrów. Do Lizbony dotarło również dwa tysiące Rumunów i liczne grupy młodych z Serbii i Słowenii. Sześciuset Litwinów, by dotrzeć na czas, wstało prosto od wigilijnego stołu. Lizbona na europejskie spotkanie czekała od dawna.
Na łopatkach
Stali bywalcy spotkań zacierali ręce. Na dotychczasowych pielgrzymkach też to czynili, ale jedynie po to, by je rozgrzać. W czasie spotkań w Wiedniu, Pradze, Wrocławiu czy Hamburgu grzali się przy ustawionych w ogromnych namiotach prowizorycznych grzejnikach, bo gdy wychodzili z modlitw, w twarz uderzało ich lodowate powietrze. Stolica Portugalii przywitała ich słońcem i kilkunastostopniową temperaturą. To pierwsze pozytywne zaskoczenie.
Drugie było równie miłe. Ku zdumieniu organizatorów okazało się, że rodzin pragnących przyjąć pielgrzymów zgłosiło się tak wiele, że bracia, by nie sprawić im przykrości, przydzielali po... jednym pielgrzymie. Każdy trafił do innej rodziny. Portugalczycy zachęceni krótkim matematycznym równaniem: „Tylko 2 m2 by przyjąć w domu 1 młodego” tłumnie zgłaszali się do braci w białych habitach. Zachęcało ich hasło spotkania: „Wpuść Europę do domu”.
Młodzi zamieszkali w domach 200 parafii stolicy Portugalii i okolicznych miasteczek. Podobna rzecz zdarzyła się jedynie w czasie spotkań we Wrocławiu (1989, 1995) i Warszawie (1999). W innych dotychczasowych miejscach spotkań uczestnicy musieli spać stłoczeni w szkolnych salach gimnastycznych i parafialnych salkach. – Gościnność Portugalczyków rozłożyła nas na łopatki – cieszyli się pielgrzymi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz