„Idź na cmentarz, to się opamiętasz”
Może i dobrze, że te nasze wybory odbyły się parę dni przed 1 listopada. W kościołach znowu nam przypomną, że jesteśmy powołani do świętości, a to miłe. Zwłaszcza że świętość trwa dłużej niż jedną kadencję. Oprócz radości towarzyszy nam w tym dniu nieodzowna refleksja nad grobami – „idź na cmentarz, to się opamiętasz”. Tak więc wszystko sprzyja temu, by opadła gorączka okołowyborcza, bo nasi drodzy zmarli rzadko się wypowiadają na tematy polityczne, a jeśli już coś nam przekazują, to raczej niejednoznacznie: na cmentarzu, który często odwiedzam, jest mogiła pewnego ,,świętej pamięci towarzysza” (tu imię i nazwisko) – młodzi już może nie rozumieją paradoksu, ale starszych nieodmiennie taka inskrypcja dziwi.
Zasadniczo ci, którzy odeszli, są dyskretni i nie wtrącają się w nasze dzienne sprawy. Ale nie mogą liczyć na wzajemność.
Zdarzają się drobne interwencje, jak na przykład niedawne pogłoski dotyczące całkowitego wstrzymania handlu we Wszystkich Świętych. Okazało się, że przyjęta w trosce o święcenie dnia świętego ustawa podobno uniemożliwia sprzedaż benzyny, a co bardziej wnikliwi interpretatorzy wykluczali także tradycyjny handel przycmentarny. Na szczęście okazało się, że prawo nie działa wstecz i zmarli przed wejściem przepisów w życie mają prawo do kwiatów i lampek. Ponieważ zaś wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi, nie można dyskryminować i tych, którzy odeszli po złożeniu podpisu przez prezydenta. Trudno powiedzieć, że na nekropoliach zapanowała powszechna radość, ale w każdym razie minęło zagrożenie naturalnego dla tego rodzaju miejsc ładu i porządku.
Nie oznacza to jednak, że żywi nie próbują ingerować inaczej w życie po życiu. Media, które żyją od okazji do okazji, takiej szansy nie przegapią. Cisza i zaduma byłyby dla nich nie do zniesienia, jak to pokazała niedawna cisza wyborcza: nagle się okazało, że nie ma czym wypełnić czasu antenowego. Wobec tego ekipy reporterów krążą po cmentarzach, a gazety publikują listy szczególnie wybitnych – według opinii redaktorów – zmarłych. W naszym zwariowanym świecie wydaje się kwestią czasu ogłoszenie plebiscytu na ,,nieboszczyka roku”: taka jest logika obalania wszelkich tabu. Niektórzy dziennikarze piszą wciąż o ,,Święcie Zmarłych”, co jest dość dziwną konstrukcją, jeśli zastanowić się nad jej znaczeniem, ale zgodną z ponadczasową obserwacją, że natura nie znosi próżni. Pierwotny kult zmarłych pojawia się tam, gdzie odrzuca się solidną i dojrzałą religię. Co na to sami zmarli? Prędzej czy później sami się dowiemy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim