Niewykluczone, że wkrótce będzie można podróżować po świecie bez studiowania obcych narzeczy, bo wszędzie jakiś Polak się znajdzie
Warto znać języki. Nie potrafiłem się dogadać z obsługą w pewnym niemieckim hotelu, aż się okazało, że obsługa jest Polką i problem zniknął. Warto więc znać język polski. Niewykluczone, że wkrótce będzie można podróżować po świecie bez studiowania obcych narzeczy, bo wszędzie jakiś Polak się znajdzie.
Naszych rodaków spotyka się nie tylko w hotelach czy barach. Mój uniwersytet podpisał umowę o współpracy z centrum badawczym w Juelich, leżącym niedaleko Akwizgranu. Samo Juelich jest dziurą, i to dosłownie: w okolicy można podziwiać największą dziurę w Europie, efekt działania kopalni odkrywkowej. Za to centrum mieści się na szczytach światowej nauki. Rokrocznie przyjeżdżają tu tysiące uczonych z całego świata, zaś jedną z liczniejszych grup narodowościowych stanowią polscy doktoranci i profesorowie. Nie wszyscy więc opuszczają kraj w celu zmywania naczyń w obiektach gastronomicznych. Centrum w Juelich jest bardzo kosztowne, ale władze nie skąpią środków, o jakich nad Wisłą można by sobie tylko pomarzyć. Nie chodzi wyłącznie o determinację polityków w odniesieniu do stymulowania rozwoju naukowego, nasz kraj jest po prostu zbyt biedny, by mógł sobie pozwolić na tak wysokie nakłady.
Sporo się u nas mówiło o kłopotach gospodarki niemieckiej, ale pogłoski o rychłym jej upadku są mocno przesadzone. Niemcy byli mocno zaangażowani w renowację byłej NRD, co kosztowało legendarne ilości pieniędzy. Istnieje w dodatku podejrzenie, że to oni przede wszystkim finansują Unię Europejską oraz jej liczne programy. Mimo to nie szczędzą grosza na naukę i rozwój technologiczny u siebie, dzięki czemu Europa będzie się rozwijać, a nie tylko konsumować swój majątek przy pomocy kwitnących programów socjalnych. Innym wskaźnikiem pokazującym, że Niemcy to nie tylko kraj zasiłków, parad miłości i Eriki Steinbach, jest notowany od paru lat wzrost liczby studentów na kierunkach matematyczno-przyrodniczych i technicznych.
U nas wciąż jest na odwrót i wkrótce będzie można powiedzieć, trawestując opinię Bismarcka o Węgrach (Żelazny Kanclerz twierdził, że to sami adwokaci i huzarzy), iż Polacy to tylko specjaliści od marketingu i zarządzania, politycy albo pedagodzy. Słowo ,,specjaliści” jest tu użyte na wyrost – Koreańczycy budujący fabrykę pod Wrocławiem nie mogli jakoś znaleźć menedżerów, mimo że od lat kształcą ich dziesiątki uczelni. Jeśli tego nie odwrócimy, to polski akcent w Europie ograniczy się do hydraulika oraz piłkarza Podolskiego, skądinąd idola niemieckich kibiców.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim