Czyż błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty nie była w naszych czasach niezapomnianym świadkiem prawdziwej ewangelicznej radości? Żyła w codziennym kontakcie z nędzą, ludzkim poniżeniem, śmiercią.
Dusza jej zaznała próby ciemnej nocy wiary, a przecież obdarzała wszystkich uśmiechem Boga. (…) Bóg mieszka w tym, kto tak miłuje, a dusza się raduje. Jeśli natomiast czyni się ze szczęścia bożka, jest się na złej drodze i rzeczywiście trudno jest odnaleźć radość, o której mówi Jezus.
Taka jest niestety propozycja kultur, które na miejscu Boga stawiają indywidualne szczęście; mentalność ta znajduje swe symptomatyczne następstwo w poszukiwaniu przyjemności za wszelką cenę, w szerzeniu się narkotyków jako ucieczki, jako schronienia w sztucznym raju, który okazuje się w końcu złudny.
Także na Boże Narodzenie można pomylić drogę, wziąć za prawdziwe święto to, które nie otwiera serca na radość Chrystusa. Niechaj Maryja Panna pomoże wszystkim chrześcijanom oraz ludziom poszukującym Boga dotrzeć aż do Betlejem, by spotkać Dzieciątko.
„Anioł Pański”, 16 grudnia 2007
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Watykanie