Jezus zrewolucjonizował sens śmierci. Uczynił to przez swoje nauczanie, ale przede wszystkim podejmując samemu śmierć. „Dzięki Duchowi, który nie mógł umrzeć, Chrystus zabił śmierć, która zabijała człowieka”.
Syn Boży chciał w ten sposób dzielić do głębi naszą ludzką kondycję, aby otworzyć ją na nadzieję. W ostatecznym rozrachunku narodził się On, aby móc umrzeć, i w ten sposób wyzwolić nas z niewoli śmierci. Odtąd śmierć nie jest już ta sama: została pozbawiona swego „jadu”.
Miłość Boga, działająca w Jezusie, nadała bowiem nowy sens całemu istnieniu człowieka i w ten sposób przemieniła także jego umieranie. Nie ma się co lękać śmierci cielesnej, przypomina nam wiara, ponieważ jest ona snem, z którego pewnego dnia zostaniemy zbudzeni.
Prawdziwa śmierć, której należy się obawiać, to śmierć duszy. Ten bowiem, kto umiera w grzechu śmiertelnym, bez skruchy, zamknięty w dumnym odrzuceniu miłości Boga, wyklucza się sam z królestwa życia.
„Anioł Pański”, 5 listopada 2006
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Watykanie