Zmarł pionier ekumenizmu, a jednocześnie najstarszy członek kolegium kardynalskiego. Kard. Johannes Willebrands przez całe życie dążył do zjednoczenia podzielonych chrześcijan.
Kiedy na długo przed Soborem Watykańskim II zajął się ekumenizmem, wielu patrzyło na niego podejrzliwie, widząc w nim „rewolucjonistę”. Jego miłość do Kościoła dotrzegli jednak ówcześni papieże, co sprawiło, że stał się architektem ekumenicznego otwarcia w Kościele rzymskokatolickim.
Johannes Willebrands 4 września skończyłby 97 lat. Pochodził z tradycyjnej rodziny, która w ówczesnej Holandii pielęgnowała katolickie wartości. Był pierwszym z dziewięciorga dzieci. Jeden z braci został misjonarzem. Jak mawiał później, „miłość do Kościoła i swe powołanie” wyniósł z rodzinnego domu.
Po święceniach kapłańskich studiował w Rzymie na Angelicum, gdzie w roku 1937 uzyskał doktorat z filozofii. Już wtedy interesował się ekumenizmem i mówił o swym niezrealizowanym marzeniu przywrócenia pełnej jedności chrześcijan. Punktem zwrotnym dla ks. Willebrandsa był powrót po studiach do ojczyzny – która była dla niego swojego rodzaju laboratorium współżycia i współpracy chrześcijan różnych wyznań – a następnie objęcie przez niego w 1946 r. funkcji przewodniczącego Towarzystwa św. Willibrorda. W tym czasie raczkujący ruch ekumeniczny powoli zaczął przybierać konkretne kształty. Przyczyniał się do tego aktywnie sam ks. Willebrands, który w 1951 r. zorganizował katolicką konferencję do spraw ekumenicznych. Naturalną sprawą stało się więc, że ekumenizmem zajął się również z ramienia holenderskiego episkopatu. Dzięki udziałowi w wielu ekumenicznych dyskusjach, współpracy ze Światową Radą Kościołów i watykańskimi urzędami stawał się postacią coraz bardziej znaną i cenioną.
W roku 1960 Jan XXIII powołał go na stanowisko sekretarza utworzonego wówczas Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan. Stworzyło mu to możliwość udziału w charakterze obserwatora w tak przełomowym dla Kościoła i ekumenizmu Soborze Watykańskim II. Sukcesem zakończyła się jego delikatna misja dyplomatyczna, dzięki której na sobór przybyli także obserwatorzy z rosyjskiego Kościoła prawosławnego. Doprowadził też do znacznego zbliżenia z Patriarchatem Konstantynopola. Wyrazem tego są doroczne wizyty delegacji Patriarchatu Ekumenicznego w Rzymie na uroczystości śś. Piotra i Pawła, a Watykanu na święcie apostoła Andrzeja w Konstantynopolu. W czasie Vaticanum II ks. Willebrands wniósł także znaczący wkład w przygotowanie soborowych dokumentów na temat ekumenizmu i wolności religijnej. „Uderzał jego spokój, wielka uwaga, ścisły i konkretny umysł oraz umiejętność łączenia otwartości z ostrożnością” – pisał o nim w swym soborowym pamiętniku Yves Congar.
Wysoka, elegancka i dystyngowana sylwetka ks. Willebrandsa na długie lata wpisała się w watykański pejzaż. Paweł VI w roku 1969 mianował go przewodniczącym Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan i równocześnie kardynałem. Przez 20 lat kierował tą dykasterią, którą Jan Paweł II wyniósł do rangi Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Architekt dialogu ekumenicznego wiele podróżował po świecie, do tego stopnia, że watykańscy współpracownicy nadali mu przydomek „Latającego Holendra”.
Nie sposób wyliczyć choćby niektórych ekumenicznych osiągnięć zmarłego kardynała. Nie można mu odmówić odwagi. Choćby wtedy, gdy nie zawahał się nazwać Marcina Lutra „wspólnym nauczycielem chrześcijaństwa”. Wyznaczył drogę, która daje nadzieję na pełną jedność chrześcijan.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Watykanie / Beata Zajączkowska