Wysłannik papieski kard. Konrad Krajewski kontynuuje swoją wizytę na Ukrainie. Po kilku dniach spędzonych we Lwowie, dziś jest już w Kijowie. Do stolicy kraju przywiózł on osobiście pomoc humanitarną z Watykanu. Po spotkaniach z nuncjuszem apostolskim oraz tamtejszymi biskupami, odwiedza on także miejsca i wspólnoty, które troszczą się o ubogich oraz pokrzywdzonych przez konflikt zbrojny.
Jałmużnik papieski w trakcie swojej wizyty na Ukrainie podkreślił, jak ważna jest obecność Kościoła w miejscach, gdzie toczy się wojna. Wypływa to z nauczania Chrystusa.
„Mamy czynić to, co czyni Jezus. Jezus na pewno byłby tam, gdzie pojawia się cierpienie, brak pokoju czy grzech. Bo to, czego doświadczamy na Ukrainie, pozostaje także związane z grzechem – ponieważ ktoś stawia siebie w miejscu Boga, uważając, że sam jest dawcą życia i śmierci” – mówi jałmużnik papieski.
OGLĄDAJ relację na bieżąco: Atak Rosji na Ukrainę
Podróż kard. Krajewskiego po Ukrainie to przede wszystkim wizyta robocza, w trakcie której wysłannik papieski przewozi konkretną pomoc humanitarną, ofiarowaną przez ludzi na całym świecie dla mieszkańców dotkniętego wojną kraju.
„Nie wiedziałem, że taka będzie moja posługa. Przyszło bardzo dużo agregatów prądotwórczych. Chcieliśmy, aby te agregaty trafiły do rodzin, do najbardziej potrzebujących. Stąd, korzystając z przywilejów związanych z moją funkcją, o których Ojciec Święty powiedział kiedyś tak: «to wszystko, co otrzymujesz w pakiecie z kardynalatem nie jest dla ciebie, ale dla ubogich». I tak za bardzo wtedy, przyznam się, nie wiedziałem, o co chodzi. Teraz wiem, bo mogłem przewieźć generatory dla dobra potrzebujących pomocy” – wskazuje purpurat.
Stolica Ukrainy od ostatnich ataków rosyjskich wciąż boryka się z poważnymi przerwami w dostawie energii elektrycznej.
Mariusz Krawiec SSP