Syn, przed którym szósta klasa, był wczoraj przerażony, kiedy mu powiedziałam, że niedługo zaczyna się szkoła. Nie wiem, czy ma się sam uczyć, czy dalej mam mu pomagać.
Kiedy wracał ze szkoły, to prawie zawsze mówił, że nie ma nic na zadanie. Musiałam często po kryjomu sprawdzać zeszyty. Prowadzi je niestarannie. W minionym roku na różne sposoby próbowałam zachęcić go do nauki, bo tak poradziła pani psycholog. Przeszedł badania i nie stwierdzono żadnych odchyleń od normy. Czasami miał dni, że potrafił się nauczyć i zdobyć dobrą ocenę, ale często było tak, że nie powiedział nic o sprawdzianie, bo mu się nie chciało uczyć.
Mama
Najpierw podstawowa zasada: niech Pani nie sprawdza po kryjomu zeszytów syna. Dopóki on nie wydorośleje, czyli nie stanie się odpowiedzialny, to sprawdzanie ich jest Pani obowiązkiem. Róbcie to wspólnie, gdy zasiadacie do odrabiania zadań. Taki rytuał, który w tym roku mógłby się już skończyć. Czy do tego dojdzie, to zależy tylko od jego dojrzałości. Kłamstwa należy mu wypominać, musi zrozumieć, że to bardzo tchórzowskie i mało męskie. Polecam dla niego cykl powieści B. Kołodziej „Solilandia”, gdzie wiele razy pada zapewnienie, że główny bohater nigdy nie kłamie.
Należy się cieszyć, że synowi nic nie dolega. Jest po prostu leniwy i dziecinny. Natomiast nie rozumiem, dlaczego w środku wakacji Pani straszy dziecko szkołą. Pewnie wiele razy coś takiego miało u Was miejsce i to też wytwarza niechęć oraz pozbawia syna entuzjazmu, ciekawości. W dniu rozpoczęcia szkoły widać same szczęśliwe twarze. To często dorośli własne frustracje przenoszą na dzieci, wmawiając im, że obowiązek szkolny jest straszny. Pod koniec wakacji można pojechać z synem na szkolne zakupy, pokazać radość, że w tym roku skończy podstawówkę, że już będzie starszym nastolatkiem. Przed wyjazdem umawiacie się, co kupujecie, ale niech on wybiera, decyduje. Warto podkreślać, że to już poważna sprawa, i zapowiedzieć, że w tym roku będzie spokojnie, gdyż codziennie czeka go jedna godzina z mamą lub tatą. Nie ma dyskusji, bo rodzice są odpowiedzialni przed Bogiem za swoje dziecko. Tylko pamiętajcie, że to Wy musicie być konsekwentni i spokojni.
Codziennie o oznaczonej porze chłopak sprawdza co jest na zadanie, co pisemne, co ustne. Przygotowuje warsztat pracy. Pani lub mąż spokojnie pilnujecie, by się nie rozpraszał, zapewniacie, że ma mało zadań, że są łatwe. W pokoju cisza. Nie przyczepiacie się do wszystkiego. Brzydkie zeszyty można mu podarować. Trzeba być przygotowanym, że będzie próbował zagadywać, denerwować, byście zrezygnowali z nowego rytuału. Niektóre mamy umawiają się z sumienną koleżanką i konsultują, co było zadane. To też musi być jawne. Powtarzajcie, że liczycie, iż syn już sam będzie wszystko pamiętał i telefony nie będą konieczne. Warto bardzo często być w szkole i sprawdzać oceny, pytać nauczycieli, co przygotować do klasówek, nad czym pracować. Po jakimś czasie można zapowiedzieć synowi, że potraktujecie go poważnie, ale jeśli będzie się migał albo oszukiwał, to poniesie karę i nadzór wróci. Wybór należy do niego. Kary niech będą małe i krótkotrwałe. Dzień bez komórki, komputera. Nowy dzień to kolejna szansa.
Jeśli chcesz zadać pytanie w sprawie problemów w rodzinie napisz do mnie: ipaszkowska@goscniedzielny.pl
lub na adres redakcji: skr. poczt. 659, 40-042 Katowice
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Iza Paszkowska , polonistka, matka 4 dzieci