Syn jest uczniem klasy III, młodsza córka chodzi do przedszkola. Czujemy z mężem, że popełniamy sporo błędów wychowawczych. Często krzyczę na dzieci o byle głupstwo, wzbudzam w nich poczucie winy, stresuję. Widzę, że boją się tych krzyków.
Ale mnie denerwuje ich powolność, brak zorganizowania, fakt, że każde polecenie muszę powtarzać po kilka razy. Odrabianie lekcji to spory problem, chociaż syn uczy się dobrze. Poranne wybieranie się to fatalny początek każdego dnia. Jesteśmy nerwowi, ale chcemy jakoś opanować emocje i być dobrymi rodzicami. Jednocześnie chcielibyśmy po pracy odpocząć, a tu w domu kolejne obowiązki.
Zmartwieni rodzice
Wszyscy rodzice popełniają błędy. Wy wiecie, co się dzieje złego i znacie przyczynę, a to już bardzo dużo. Zapewniam, że zmęczenie dzieci jest też spore. Przez kilka godzin dziennie przebywają w wielkim hałasie i przeżywają wiele stresów. Bardzo potrzebują w domu akceptacji, ciepła, bezpieczeństwa. Czas, gdy jesteście dla dzieci bezwzględnym autorytetem pewnego dnia się skończy i wtedy znajdą sobie miejsce i osoby, gdzie poczują się dowartościowane i akceptowane ze swoimi wadami.
Dlatego jak najszybciej należy wprowadzić nowe obyczaje! To może być nawet pół godziny przed telewizorem, ale wspólnie, na wesoło. Urządzajcie od czasu do czasu bitwy na poduszki – dzieci będą zachwycone, a cała rodzina odreaguje złe emocje. Poczucie wspólnoty daje gra w karty, gry planszowe. Jesteście Państwo w wieku największej aktywności życiowej, dacie radę. Zabawa z dziećmi może być dla Was fantastycznym relaksem. Podczas wieczornej modlitwy można głośno przeprosić Pana Boga za niepotrzebne nerwy i krzyki.
Niedawno jedna z córek wspominała, jak bardzo nie znosiła mojego poganiania, gdy w nerwach pędziliśmy do szkoły, do kościoła, na tramwaj. Potrafiła stanąć i płakać, bo ta sytuacja ją przerastała. Można poganiać na wesoło, chwalić na wyrost, by uzyskać efekty. Podobało mi się, jak młoda mama bawiła się z synem i wołała: „tempo, żołnierzu, ubieramy się”, a chłopak rozanielony odpowiadał: „tak jest”, i starał się na miarę wieku. Można zawrzeć umowę, że jeśli w ciągu tygodnia nie będzie porannych histerii, to w niedzielę fundujecie dzieciom jakąś niespodziankę. Zastanówcie się też uczciwie, ile jest Waszej winy w pośpiechu. Może powinniście prędzej wstać?
Bardzo ważne, by wydawać dzieciom tylko po jednym konkretnym poleceniu. Warto przez jeden tydzień posiedzieć ze starszym nad lekcjami. Najpierw instrukcja, jak się odrabia zadania, a potem pomoc, by pokazać, że to jest łatwe. Nie jest niczym złym, jeśli będziecie mu pomagać i chwalić, że świetnie, ładnie, że to proste itd. Karne zostawianie dziecka przy biurku powoduje, że ono tam siedzi kompletnie bez efektów. A przecież już tyle godzin musiało siedzieć w szkole. Zarówno Państwu, jak i dzieciom przyda się co jakiś czas wesoła gimnastyka, zwyczajne pajacyki, podskoki, gonitwa z siostrą, by za chwilę przejść do kolejnego zadania. Każdy dorosły chce być w pracy ceniony, nagradzany, dostrzegany. Własnym dzieciom nie można tego skąpic. Każdy lepiej funkcjonuje w przyjaznej atmosferze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Iza Paszkowska , polonistka, matka 4 dzieci