Mamy czworo małych dzieci. Niestety, oboje z mężem jesteśmy nerwusami. Czasami drę się jak głupia, kiedy indziej wyrzucam je na dół, gdy już nie potrafię wytrzymać. Upominamy się z mężem, ale popełniamy wciąż te same błędy. Najgorsze, że uczymy własne dzieci takich zachowań.
Chyba się Pan Bóg pomylił co do mnie, dając taką gromadkę do wychowania. Inny problem polega na tym, że nie wiem, jak i kiedy nagradzać dzieci. Każdy się wtrąca, poucza mnie. Gdy obiecałam za dobre zachowanie u dentysty prezencik, zostałam w przychodni bardzo skrytykowana. Czy to naprawdę taki duży błąd? Daję kieszonkowe, by uczyć gospodarności i odpowiedzialności. Duże prezenty tylko na święta i urodziny.
Bezradna mama
Pan Bóg z pewnością się nie pomylił. Dał Pani tę niezwykłą gromadkę, gdyż zna Panią dogłębnie. Mądry człowiek powiedział, że „wychowanie to suma popełnionych przez nas błędów.” Ważne, by jak najbardziej ograniczać ich ilość i wyciągać wnioski. Krzyk jest oznaką bezradności. Dlatego radzę, aby krzyki zamienić w śmiech, w pozytywne działanie, a złej energii najlepiej pozbyć się inaczej. Matki wychowujące gromadkę małych dzieci mają co minutę niesamowitą ilość stresujących sytuacji. Są na usługi rodziny przez 24 godziny, bo to one wstają w nocy, gdy tylko jest potrzeba. Zakres obowiązków jest tak szeroki, że nie podpisałby go żaden pracownik. A do tego brakuje tym matkom społecznej aprobaty, szacunku otoczenia, wciąż mają kompleksy, że nie pracują zawodowo. Powinna Pani poczuć szacunek i podziw dla siebie, dumę, że została Pani tak wyróżniona.
Jak każdy człowiek ma Pani prawo do złych emocji. Trzeba tylko nauczyć się ich pozbywać. Na przykład poprosić o 15 minut na wyrzucenie złości. Najlepszy jest wtedy mocny wysiłek fizyczny. A potem złość zamienić w śmiech. Śmiać się z samej siebie! Dzieci szybko nauczą się od Pani takiego reagowania. Trzeba też uszanować złe emocje dzieci. Gdy któreś wraca ze szkoły rozżalone, pełne złej energii, to należy mu pomóc – niech krzyczy, śpiewa, idzie kopać piłkę, zamiatać podwórko, niech biega wokół domu. Zarządzanie taką dużą rodziną może momentami nie pozwolić nawet na 15 minut wytchnienia. Wtedy ratunkiem może być krótkie spojrzenie na krzyż lub obraz, by oderwać myśli, spojrzenie na problem z innej perspektywy. Moje dzieci wiedziały, że gdy zdesperowana mama spogląda na pewien krzyżyk, to nie da się jej potem wciągać w różne afery, trudniej wytrącić z równowagi lub manipulować nią. Czasami przeczuwamy nadejście „wybuchu” i można temu zapobiec, rozbroić ładunek złości wcześniej.
Decyzje o nagradzaniu należą do Państwa. Nie musicie się z nich tłumaczyć. Nie trzeba przejmować się różnymi opiniami. Kieszonkowe uczy zarządzania finansami, czyli ważnej umiejętności życiowej. Z całego listu wybrzmiewa zmęczenie, co normalne w Pani sytuacji. Ale radziłabym wprowadzić więcej radości, humoru, żartów, by wspomnienia z wczesnego dzieciństwa stały się dla Waszych dzieci wielkim skarbem. Pisarka Małgorzata Musierowicz przygotowała rok temu niezwykłą książkę „Musierowicz na Gwiazdkę”. Warto ją zdobyć, poczytać, przemyśleć i wprowadzić w życie niektóre pomysły tej mądrej kobiety, matki czworga dorosłych już dzieci.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Iza Paszkowska , polonistka, matka 4 dzieci