Pracujemy jako wolontariusze w parafialnej świetlicy. Problemy sprawia 9-letnia Kasia. Ma dwie siostry i małego brata. Rodzina pełna, bez patologii.
Jest całkowitym przeciwieństwem swych sióstr, łagodnych jak baranki. Ona to mała obrażalska, a jej demonstracje złości wyprowadzają nas z równowagi. Odrabianie lekcji to stały scenariusz. Najpierw oświadcza, że wychodzi i próbuje to zrobić. Czasem wybiega bez pytania i następuje pogoń opiekunów, co kończy się szarpaniną. Udaje się ją zawsze zawrócić, ale ja myślę, że chce na coś zwrócić uwagę. Tylko na co? Jeśli nie ucieka, to zaczyna się rzucanie książkami i złość na granicy płaczu. Jak postępować z tą dziewczynką?
Wolontariusze
Dziewczynka straciła niedawno uprzywilejowaną pozycję najmłodszej w rodzinie, co bywa frustrujące. Poza tym Kasia nie musi być taka jak siostry. Wyrośnie z niej energiczna kobieta. Wy zaś możecie uciec się do podstępu i powiedzieć, że dzwonili z innej świetlicy, gdzie 10-letni chłopczyk szaleje, ucieka, nie chce odrabiać zadań. No i prosicie ją o pomoc, bo może ona wie, jak tamci opiekunowie mają sobie poradzić z takim dzieckiem. Kiedy indziej, gdy Kasia zacznie robić histerie, ktoś z opiekunów niech zachowa się podobnie – krzyczy, ucieka, rzuca książkami. W finale gromadny wybuch śmiechu. Będzie nieco zamieszania, ale złość powinna zostać rozbrojona. Nie trzeba potem moralizować ani komentować. Gdy się zaczyna błędne koło jej zachowania – ogłoście chwilę przerwy na opowiadanie kawałów. Można też przygotować kącik „wyrzucania” złości. Umieścić malutki materacyk lub mocną poduszkę, w które dzieci będą uderzać pięścią lub trzepaczką. W kąciku ratunkowym dobrym lekiem byłby różaniec. Wolontariusze też mogą tam podchodzić i w ten sposób uczyć panowania nad sobą.
Pamiętajcie, że w szkole przez kilka godzin dzieci przebywają w niesamowitym hałasie, który wzmaga agresję. Cały czas podporządkowują się pewnej dyscyplinie. W świetlicy znowu trzeba poskromić swój indywidualizm. Jeśli do tego Kasia ma małe mieszkanie, gdzie pewnie musi ustępować bratu, to nie ma nigdzie swojego cichego kąta. Dlatego warto myśleć, co można zmienić w sobie, by jej pomóc, bo pragnienie dobra jest w człowieku naturalne. Sprawdzone metody to pochwały, zapewnianie, że da radę. Mam nadzieję, że nie stawiacie sióstr za przykład. Kasia wie, że jest inna, ale nie rozumie, dlaczego tak się dzieje. Pokazuje Wam, że macie rację, że jest okropna, gorsza. Wytworzył się rytuał odrabiania zadań, ona czuje Wasze napięcie i oczekiwanie na jej złe zachowanie. Aby to zmienić, należy się wykazać anielską wprost cierpliwością, wielkim poczuciem humoru i stanowczością. Motywować ją i przekonywać, że zadań jest mało, że świetnie da sobie radę, że po zadaniach nastąpi ciekawa zabawa. Na razie Kasia przeprowadza spektakl z sobą w roli głównej i osiąga zamierzony cel – skupia Waszą uwagę. Nie trzeba jej zawstydzać, upominać, lecz wciąż wierzyć i przekonywać, że może być miło i wesoło. Takie problemy występują w wielu rodzinach, także w tych, gdzie dziecko ma zapewnione najlepsze warunki. Aktorzy często opowiadają, że łatwiej wcielić się w role bohaterów negatywnych. Kasia w swych spektaklach wykorzystuje jeszcze efekty specjalne, ale ja bym tego nie odbierała jako czegoś zamierzonego i wymierzonego przeciwko Wam.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Iza Paszkowska , polonistka, matka 4 dzieci