Rok, który właśnie żegnamy, był kolejnym z tych, które nie oszczędziły nam, katolikom, bólu. Kościół wciąż mierzy się z długo skrywaną prawdą o grzechach swoich nieraz bardzo ważnych członków. Między innymi z tego powodu jest nas mniej, ale też zmienia się nasze myślenie o Kościele i rozumienie naszego w nim miejsca. I to akurat może być dobra wiadomość.
Kiedy na powitanie 2022 roku strzelały korki od szampana, powoli wygasała pandemia koronawirusa. Po niespełna dwóch latach stopniowo wracała swoboda wykonywania praktyk religijnych. Mogliśmy się wreszcie policzyć i stwierdzić, jak podziałał tak długi czas trwania restrykcji, bezprecedensowych, bo w istotny sposób ingerujących w sprawowanie kultu. W czym i jak się to odcisnęło na życiu samego Kościoła? Od dawna już prognozowano, że do świątyń nie wróci nas tylu, ilu było przed pandemią. Argumentowano, że długotrwała dyspensa od obowiązku uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. skłoni wielu wiernych do „religijności online”, a ostatecznie do rezygnacji z praktyk religijnych w ogóle.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak