Węgierska gospodarka pogrąża się w kryzysie, a w wyjściu z niego nie pomogą napięte relacje na linii Budapeszt–Bruksela.
Czarne prognozy na jesień i zimę dla Unii Europejskiej nie sprawdziły się. Kryzys energetyczny został zażegnany, a inflacja zaczęła wyhamowywać. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła już sukces, mówiąc: „Tej zimy jesteśmy bezpieczni”. W jednym kraju Wspólnoty sytuacja okazuje się jednak gorsza od przewidywań, a kryzys ekonomiczny dopiero nabiera rozpędu – są to Węgry. Widocznym objawem problemów jest kryzys paliwowy, do którego doprowadziła próba utrzymania przez rząd regulowanej ceny benzyny. W grudniu zaczęło jej brakować na stacjach. Władze musiały w trybie nagłym uwolnić ceny. Węgry najpewniej na długie miesiące staną się krajem z najwyższą inflacją w UE. Aby poprawić sytuację gospodarczą, Orbán potrzebuje unijnych funduszy, wstrzymywanych przez Komisję Europejską za łamanie praworządności i korupcję. Do ich odblokowania próbował przekonać szantażem: wetując unijną pomoc dla Ukrainy. Zagrywka ta nie powiodła się.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko