List pierwszy Córka, czwartoklasistka, nie potrafi się odnaleźć w nowej sytuacji. Trudno jej zaakceptować gorsze oceny. Do tej pory była jedną z lepszych uczennic. Wybrała najgorszy sposób „uporania” się z problemami – przestała chodzić do szkoły.
Codziennie z mężem ją przekonujemy, uświadamiamy możliwe konsekwencje jej decyzji. Gdy pomagam młodszej córce, starsza przeszkadza i dokucza. Czy powinnam zgłosić w szkole problem i komu, wychowawcy czy pedagogowi?
Zmartwiona mama
Najlepiej natychmiast załatwić wolne w pracy i iść z córką do szkoły. Warto poprosić o rozmowę wychowawczynię. Zasygnalizować problem. Dobrze wymienić się numerami telefonów, być w stałym kontakcie. Najważniejsze to wypracować w córce przekonanie, że podoła trudnościom. Najlepiej siedzieć przy niej w czasie nauki, ale nie pomagać, a już szczególnie nie robić za nią niczego. Przydałaby się stała godzina, gdy nic nie jest dla Pani ważne, tylko z uwagą wysłuchuje Pani relacji o tym, co było, ogląda Pani zeszyty, sprawdza zadanie, poprawia, przepytuje, podpowiada, jak można coś jeszcze udoskonalić. W domu powinna być pogodna atmosfera oraz przekonanie, że chodzenie do szkoły to naturalna sprawa. Wyciągajcie z mężem jakieś wesołe wspomnienia, szczególnie te związane z pokonywaniem trudności. Nieustannie się teraz powtarza, że w domu muszą być jasne reguły. A podstawowym obowiązkiem dziecka jest chodzenie do szkoły. Przed córką niepełne 3 lata, a potem gimnazjum, w którym lepiej być odpornym psychicznie. Musicie ją teraz przygotować, by potem nie było poważniejszych problemów. Proszę mieć pod ręką telefony kilku solidnych koleżanek, by w razie choroby natychmiast znać zakres przerabianego materiału i szybko uzupełniać braki. Nie ma mowy, aby dziecko przeszkadzało, gdy pani pomaga młodszej córce. Pomoc powinna być tylko nadzorem. Wielu rodziców niecierpliwi się i zaczyna robić coś za dziecko. A maluchy są bardzo sprytne i szybko uczą się manipulować dorosłymi. Dlatego należy jak najszybciej zmienić domowe zwyczaje.
List drugi
Udało mi się zmobilizować córkę. Ma zamiar wybrać się do koleżanki po zeszyty i zacząć nadrabianie zaległości. Mam nadzieję, że wytrwa w tym postanowieniu.
Nadal zmartwiona mama
Pisze Pani tak, jakby chodziło o dorosłą osobę, a przecież to jest dziecko. Przez wiele lat ponosicie Państwo za nią całkowitą odpowiedzialność. Pisze Pani, że córka ma zamiar coś zrobić. Tymczasem ona MUSI to zrobić, to Wy decydujecie. W luźnych rozmowach warto pokazywać, że każdy w życiu zmaga się z problemami. Teraz córkę szokują wymagania nauczycieli. Ale lada dzień zaczną się problemy z ko-leżankami, które będą bardzo bolesne. Miłość rodziców ma być mądra, wymagająca, ale i bezwarunkowa. Dziecko musi mieć pewność, że z każdym problemem może do Was przyjść, prosić o pomoc, musi wiedzieć, że nie będzie histerii tylko rzeczowe potraktowanie problemu. Krótko i bez zbędnych komentarzy. Zaistniała sytuacja to sygnał alarmowy, na który należy zareagować.
Jeśli chcesz zadać pytanie w sprawie problemów w rodzinie napisz do mnie ipaszkowska@goscniedzielny.pl lub na adres redakcji skr. poczt. 659, 40-042 Katowice
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Iza Paszkowska , polonistka, matka 4 dzieci