Moja żona stosuje kary cielesne. Do tego dochodzi poniżanie dzieci, gdy krytykuje na przykład nieudolne sprzątanie. Żona i jej rodzina uważają kary cielesne za naturalne i skuteczne. Twierdzą, że oni tak byli wychowani i nic złego się nie stało. Zmartwiony ojciec
Sądziłam, że już nie trzeba przekonywać, że bicie jest złe, że nie daje efektów. Tradycja może być piękna, ale nie w każdym calu. W tej chwili jest udokumentowane, że bicie dzieci nie przynosi trwałych korzyści, bo to nauka przemocy, dowód własnej bezradności, zaś straty mogą być bardzo duże. Wydaje mi się, że nie potraficie się Państwo dogadać nie tylko w sprawie wychowania dzieci, i to jest chyba Wasz główny problem. Może rodziców lekceważących poczucie godności dziecka przekona fragment listu studentki: „Wychowałam się w bardzo wierzącej rodzinie. Byłam często karana. Ojciec potrafił mocno mi przyłożyć. Uważał, że ma do tego prawo. Czułam się jak ostatni śmieć, kompletnie bezwartościowa, zła. Nigdy nie powiedział, że mnie kocha. Całe życie myślałam, że to ja jestem winna, że zasłużyłam na takie traktowanie, że Tata ma rację, a Biblia go popiera”.
Dostaję dużo listów od dzieci, które męczą się z powodu niskiej samooceny, nieśmiałości. Nie wierzą w siebie, są pesymistami. Chociaż to nie musi być regułą, ale na ogół wiąże się z surowym wychowaniem – nawet niekoniecznie bicie, ale nieustanna krytyka, negowanie, poniżanie, brak wsparcia. Gdy czytamy wywiady z ludźmi sukcesu, to często powtarza się wyznanie, że ich dom rodzinny był pełen ciepła. Być może dlatego wyrośli na ludzi sukcesu. Bywają i odwrotne sytuacje. Gdy dziecko stawiane jest na piedestale, staje się w rodzinie władcą absolutnym, któremu wszyscy usługują. Dla takiego dziecka zetknięcie z życiem szkoły jest koszmarem, gdyż tu przestaje być w centrum zainteresowania.
Krzycząc, człowiek wykrzykuje swoją bezradność. Dorośli często biciem i krzykiem odreagowują na słabszym własne stresy i dzieci taki wzór zachowania wychwytują, a później powielają. Niełatwo mi o tym pisać, bo przecież należę do tego pokolenia, które wolało trzepnąć, niż wyjaśniać, lub w inny sposób oddziaływać. Dorośli miewają problemy z przyznaniem się do błędów. Gdy zaczęła się kampania wyjaśniająca, że nie powinno się absolutnie bić dzieci, zdezorientowani starali się bagatelizować ten problem.
Dzieci to czujne sejsmografy. Niech Pan jeszcze więcej z nimi przebywa, motywuje pozytywnie, przeżywa ich problemy, pociesza, wzmacnia. Proszę po prostu zastosować w życiu to, co Pan wyczytał w książkach. Jestem przekonana, że żona chce dobra dla dzieci. Dlatego może warto wprowadzić w domu nowe zwyczaje, inaczej spędzać czas wolny, wprowadzić więcej radości, poprawić Wasze relacje? Niech Pan próbuje, bo brak harmonii między Wami musi znajdować oddźwięk w życiu codziennym. Zakończę listem tegorocznej maturzystki, którą mama wciąż krytykowała i poniżała: „Wyposażyła mnie w stos kompleksów i wypuściła w świat ze świadomością, że jestem i będę do niczego. Wydaje mi się, że obcy ludzie też tak mnie widzą. Boję się każdego ruchu, że zostanie wyśmiany”. Nie wierzę, że ktokolwiek z rodziców chce takiego stanu ducha dla swojego dziecka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Iza Paszkowska , polonistka, matka 4 dzieci