Jako babcia nie mogę być obojętna na nieprawidłowości w rodzinie. Wnuki wychowują się bez ojców. Zmęczone matki nie mają za bardzo kontaktu z dziećmi. 20-letni chłopak całymi dniami gra w gry komputerowe, śpi do 12, podczas wakacji nie pracuje mimo ciężkiej sytuacji finansowej.
Matka mu na to pozwala. Na moje uwagi obraża się. Inny z wnuków coraz gorzej się uczy, cały pochłonięty żeglarstwem. Zamartwiam się o wnuczkę żyjącą z rozwodnikiem. Chciałabym jakoś reagować, mimo sprzeciwu córek. Wielu moich rówieśników obserwuje ten brak przygotowania do dorosłego życia u naszych wnuków. A może my również nie nauczyliśmy naszych dzieci odpowiedzialności. Zmartwiona Babcia
Jest Pani kochającą Babcią. Właśnie Pani troska dowodzi, że bardzo Pani kocha swoje wnuki, że nie pozostaje Pani obojętna, nie udaje, że nie ma problemu. Warto być serdeczną, ale jasno i spokojnie mówić swoje zdanie. Można powtarzać, że „nie podoba mi się brak zasad w waszym domu”, „twoje dzieci same się męczą w takim rozgardiaszu”. Niech się córki złoszczą. Proszę spokojnie mówić, że jako mama ma Pani prawo powiedzieć swoje zdanie i zawsze będzie to Pani robiła. To nie jest łatwe być jedyną osobą, która nazywa rzeczy po imieniu. Ważny jest sposób mówienia o tych sprawach. Da się wyczuć w głosie troskę, współczucie, byle nie z pozycji mentora.
Córki mogą być pełne kompleksów. Dzieci z wyrzutem pokazują rówieśników mających zabezpieczenie materialne – już w liceum wykupione mieszkania, zapewniona praca w rodzinnych firmach, wyjątkowe wakacje pełne płatnych kursów. Zakompleksieni rodzice chcą tę sytuację zrekompensować brakiem obowiązków, pełną swobodą, która prowadzi do chaosu.
Warto pogadać z wnukami. Najpierw rozmiękczyć rozmową, a potem stawiać konkretne pytania. Ktoś w rodzinie musi być głosem prawdy i rozsądku. Niech nic Pani nie zrazi – absolutnie nie wolno się obrazić. Nie martwiłabym się za bardzo nauką 16-letniego wnuka. Dobrze, że ma swoją pasję, że wiadomo, gdzie i jak spędza czas. Trzeba chłopaka mobilizować, ale nie zanudzać, raczej zainteresować się jego pasją, słuchać dopytywać. Wiadomo, że najbardziej przykra jest sytuacja wnuczki. Proszę jej w miarę możliwości powiedzieć, że potępia Pani ten chory układ i powszechny zwyczaj. Ale kocha i martwi się o nią. Niech wie, że gdy zaczną się kłopoty, może przyjść i wygadać się, że nie usłyszy; „a nie mówiłam?”.
Może warto prosić wnuki o pomoc? A może dać stałe obowiązki, jeśli matki tego nie robią? Zapraszać chłopców, by coś naprawili, dziewczyny, by w czymś pomogły, wtedy najlepiej rozmawiać, słuchać. Czasami dziadkowie płacą obcym za malowanie, inne remonty. Czy nie lepiej, by to zrobiły dorastające wnuki? Nawet jeśli to nie będzie idealne. Proszę nie mówić: „nie znam się na nowych obyczajach, ja nie na te czasy”. Wartości są niezmienne. A życiowe doświadczenie jest kapitalnym majątkiem, który można rozdawać. Młodym kontakt z najstarszym pokoleniem jest potrzebny. Czasami łatwiej o porozumienie między dziadkami i wnukami niż między rodzicami i dziećmi. Dziadkowie mają zdrowy dystans, więcej mądrości życiowej, inną perspektywę. O ile potrafią słuchać i nie twierdzą, że wiedzą wszystko najlepiej, nie negują całej współczesności.
Jeśli chcesz zadać pytanie w sprawie problemów w rodzinie napisz do mnie ipaszkowska@goscniedzielny.pl lub na adres redakcji skr. poczt. 659, 40-042 Katowice
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Iza Paszkowska , polonistka, matka 4 dzieci