Może brak zakorzenienia, fakt, że nigdzie na ziemi nie mam domu, każe mi bardziej patrzeć w przyszłość, niż wspominać przeszłość i nad nią się roztkliwiać...
Ile to już lat mieszkam na jednym miejscu? Szesnaście! Życiowy rekord. Tak mi się CV ułożyło, że adresów miałem sporo. Ale domów nie miałem. To znaczy w dzieciństwie dom był zawsze tam, gdzie Mama i Tato. Ale nie miałem tego zakorzenienia w jednej okolicy, pod jednym dachem, wśród tych samych sąsiadów. Nie ja jeden, powojenne losy. I wreszcie po południu życia mam jeden adres przez tyle lat. Ale to już nie dom.
Czasem ironizuję, mówiąc: ja nie stąd, ja tu tylko pracuję. Coś w tym jest, choć dla proboszcza „pracuję” znaczy coś zgoła innego niż dla kierowcy TIR-a. A lata mijają. Te melancholijne myśli naszły mnie, gdy z małym wyprzedzeniem powiesiłem naprzeciw biurka nowy kalendarz. Bo – jak pisał apostoł – „zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie”.
Może właśnie ten brak zakorzenienia, fakt, że nigdzie na ziemi nie mam domu, każe mi bardziej patrzeć w przyszłość, niż wspominać przeszłość i nad nią się roztkliwiać? Inaczej patrzą w przyszłość moi studenci, inaczej dzieci z zakrystii. Ale ja też patrzę. Czasem z własnej perspektywy, zdając sobie sprawę, że przy którymś kolejnym kalendarzu trzeba będzie zwolnić tempo życia, bo siły będą nie te, co dziś. Trzeba będzie bardziej liczyć na pomoc innych, bo starość to czas zależności. Trzeba będzie przyzwyczajać się do kurczącego się świata – materialnego świata, bo duchowy długo może być bardzo rozległy. Patrzę też w przyszłość, obserwując moich wychowanków i młodych przyjaciół: jakie miejsce sobie w życiu znajdą, ile dobra zdziałają, jak zbudują domy dla siebie i swoich dzieci. Kto wie, czy te pytania nie są dla mnie ważniejsze niż te całkiem osobiste.
Jest jeszcze inny rodzaj pytań – o Kościół. Jakby nie było, jest moim domem. Czym będzie w tym nowym, innym, trochę mi już obcym świecie? Nie będzie Kościołem pełnych kościołów i zewnętrznych tryumfów. Ale może bardziej zbliży się do sedna Ewangelii? Jak będzie wyglądała sieć parafii? Kim będą proboszczowie i biskupi?
O Polskę też pytam. Choć granice od dziesięciu dni praktycznie nie istnieją, choć od dzieciństwa mieszkam na ziemiach, które przez wieki do Polski nie należały, to przecież Polska jako przestrzeń ducha, historii, tradycji, więzów międzyludzkich jest moim domem. Szczęśliwego Nowego Roku!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz parafii Nowy Świętów