Zgodnie z tytułowym przysłowiem, nie może, nie powinno być puste wnętrze księdza
W poniedziałek pojadę na rekolekcje. Dwa tygodnie temu prowadziłem jednodniowe ćwiczenia, które zwiemy dniem skupienia. Brali w nim udział młodzi księża. Bo to nie jest tak, jak myślicie: wyświęcili chłopaka i nawet biskupem może zostać. To znaczy może, ale... Jak w każdym zawodzie, tak i w księżowskim, trzeba się doskonalić. Teraz to nawet ministerstwo oświaty księży do tego obliguje – zdobywają kolejne stopnie awansu nauczycielskiego, bo przecież do szkół trafiają. A jako duszpasterze są zobowiązani do różnych form doskonalenia i swego duchowego wnętrza, i swoich fachowych umiejętności.
W naszej diecezji są to „tygodnie formacyjne”. To właśnie w ramach takiego tygodnia – wspomniany dzień skupienia. Inni znowu księża, stosownie do diecezjalnego prawa, zobowiązani są do trzydniowych rekolekcji. I na takie jadę. Mam tam grać rolę prowadzącego. Ale to nie całkiem tak. Otoczony gronem kilkudziesięciu współbraci kapłanów, zostanę przez nich wciągnięty w przeżywanie wspólnych dni modlitwy, refleksji, wzajemnego świadectwa. Sądzę, że to raczej oni stworzą mi rekolekcje niż ja im. Tak przed dwoma laty było w tym samym ośrodku, gdy prowadziłem rekolekcje dla srebrnych jubilatów. Niewiele młodsi ode mnie, niektórzy nawet starsi, wytworzyli taką szczególną przestrzeń kapłańskiego świata, że nie tylko pamiętam do dziś, ale jestem pod urokiem tych ludzi i ich postaw.
Najczęściej świat kapłańskiej duchowości, drogi formacji i pogłębiania wewnętrznego życia są niewidoczne dla parafian. Wiedzą, że proboszcz czy wikary pojechał na rekolekcje. Czasem ksiądz prosi o modlitwę na te dni. I tyle. A jest to szeroki nurt ogarniający z obowiązku i w tej samej mierze z potrzeby wszystkich księży. Jest takie stare przysłowie, że i Salomon z pustego nie naleje. Dlatego nie może, nie powinno być puste wnętrze księdza. Żadnego. Nawet najmłodszego – boć i on staje przed ludźmi i ma...
No właśnie, co ma czynić? Dzielić się tym, co wypełnia nie tylko jego umysł, ale jego ducha. Całego ducha. Dawno temu byłem na rekolekcjach w ośrodku oazowym w Krościenku. Prowadził je młody, niepozorny i strasznie przeziębiony Jasiu Chrapek. Po latach został biskupem, pamiętacie go. Ja tamte rekolekcje też pamiętam. Widocznie było w nich to jakieś „coś”, czym potrafił się z nami dzielić. Mimo kataru.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świetów