Praca przedsiębiorstwa winna być dobrze zorganizowana, ale nie może to dziać się kosztem traktowania człowieka jak rzeczy
Kontynuuję nawoływanie do respektowania godności człowieka. Pisałem o tym wielokrotnie, bo tu widzę klucz do radzenia sobie ze wszystkimi nękającymi nas problemami życia społecznego – i to na wszystkich szczeblach, od rodziny do wielkiej polityki, z kampanią wyborczą łącznie (piszę „kampania” w liczbie pojedynczej, bo niektórzy politycy wydają się uprawiać ciągłą, nieprzerwaną kampanię wyborczą; nawet trzymając władzę, przemawiają w sposób świadczący, że stale myślą o następnych wyborach). Bodźca do powracania do tematu dostarcza obserwacja życia społecznego oraz język – zarówno ten codzienny, obiegowy, jak też język urzędowy, fachowy. Właśnie do języka chciałbym dziś nawiązać.
Zasygnalizowałem przed tygodniem temat „zarządzanie ludźmi”. Dawniej, w latach mojej młodości, mówiono o zarządzaniu firmą, sprawami majątkowymi, w czasach PRL-u gadano o zarządzaniu państwem (partia zarządzała państwem!). Ale zarządzać ludźmi – przecież to brzmi jak zarządzać masą! Atoli okazuje się, że cieszą się wzięciem rozprawy o zarządzaniu ludźmi czy też o zarządzaniu „personelem”. Więcej, to zarządzanie opiera się na rozbudowanej teorii, ma swoje „teoretyczne podstawy”. Byłem ciekaw, jaka przyświeca temu wizja człowieka, zajrzałem i zjeżyły mi się włosy. Bo natknąłem się na zwrot „zasoby ludzkie” – jak nimi zarządzać! („Zasoby ludzkie – planowanie i zarządzanie”).
„Zasoby” kojarzyły mi się dotąd z pewną ilością materiałów zebranych dla wykorzystania w przyszłości, z zapasami na zimę, z rezerwą na czarną godzinę. Rozumiem też zasoby węgla kamiennego, zasoby surowców i zasoby wilgoci w roślinach, cenię zasób wiedzy – ale zasoby ludzkie? Zebrana masa do wykorzystania? Gorzej, wkradł się w obieg zwrot „kapitał ludzki”. Nie chodzi tu o kapitał posiadany przez ludzi i będący w obrocie, lecz to ludzie są tym kapitałem, postrzega się ich i traktuje jak kapitał – tym kapitałem się zarządza, on ma być efektywny („efektywność kapitału ludzkiego – diagnoza strategiczna”, tak jest napisane!). Kto ma większy kapitał ludzki, ten jest możniejszy, i zamożniejszy – a więc ludzie będący czyjąś własnością. Jest to najcenniejszy kapitał, którego efektywne wykorzystanie zapewnia przewagę nad konkurencją.
Oczywiste jest, że praca przedsiębiorstwa winna być dobrze i efektywnie zorganizowana (nie bez kozery zarządzanie to jeden z najbardziej wziętych kierunków studiów), ale nie może to dziać się kosztem traktowania człowieka jak rzeczy. Autorzy nader nieraz cennych opracowań mieli chyba najlepsze intencje i nie podejrzewam ich o gardzenie ludźmi, ale pamiętajmy, że język jest formą myśli i formuje też nasze myślenie. Boję się, by nie rozpanoszyło się myślenie o ludziach jak o rzeczach. „Zasoby ludzkie” kojarzą mi się z niewolnictwem
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego